brat Damian brat Damian
859
BLOG

Gdzie autorytety moralne?

brat Damian brat Damian Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Naprzeciw moich rodziców mieszkają Pani Zosia i Pan Jan. Są obecnie jednym z najstarszych małżeństw w parafii. Pan Jan był krawcem, a Pani Zosia salową w szpitalu. Pochodzili ze wsi i dopiero po dwudziestu latach małżeństwo udało mi się dostać mieszkanie w mieście – wcześniej musieli codziennie dojeżdżać do pracy z rodzinnej wioski. Wychowali 3 synów, mają wnuki i prawnuki. Nigdy o nich nie napisano artykułu, ani nie występowali w telewizji. Ich życie było pełne pracy i różnych trosk związanych z rodziną. Nikomu się nie napraszali ze swoimi opiniami. A jednak to oni są dla mnie autorytetami moralnymi i zawsze chętnie słucham tego,  co mają do powiedzenia o otaczającym nas świecie. Dlaczego? Dlatego, że widzę zgodność  między ich życiem, a tym co mówią. Życie potwierdziło też trafność ich poglądów i przekonań.

Mam kolegę szkolnego, który pracuje w słynnym instytucie fizyki nuklearnej w Los Alamos w Stanach Zjednoczonych. Zajmuje się pewnymi cząstkami elementarnymi. Kiedyś zapytałem się go ilu ludzi na świecie rozumie to, o czym  on pisze w swoich artykułach: „Około 50”. Dla mnie jest on niewątpliwie autorytetem naukowym w tej dziedzinie. Inny znajomy jest bardzo dobrym lekarzem i zawsze się go radzę w sprawach zdrowia. Ten lekarz bardzo lubi rozprawiać na temat samochodów. Czyta jakieś czasopisma motoryzacyjne i uważa się za fachowca w tej dziedzinie. Dużo jeździłem po bezdrożach i górach różnymi samochodami – średnio rocznie powyżej 50.000 km i jego opinie raczej puszczam mimo uszu. Tak więc jako lekarz jest on dla mnie autorytetem, ale już nim nie jest w sprawach samochodowych.

Co to jest autorytet moralny? To człowiek, który całym swoim życiem dowiódł, że umie rozróżnić dobro i zło oraz potrafi w swoim życiu dokonane wybory realizować. Czy szewc lub rzeźnik jest z racji wykonywanego zawodu autorytetem moralnym? Oczywiście nie! I dokładnie tak samo ma się rzecz z dziennikarzem, kompozytorem, poetą i  noblistą. Czy pani będąca dyrektorką teatru, która obraża głowę Kościoła Katolickiego   powinna być ze względu na swoją artystyczna działalność traktowana inaczej niż np. taksówkarz, który by się tymi samymi słowami odezwał o naczelnym rabinie Izraela lub o Dalaj Lamie?  Otóż między dyrektorem teatru a rzeźnikiem nie ma w tej kwestii żadnej różnicy, a nawet jest, bo ze względu na wykonywaną pracę i zasięg oddziaływania dyrektorowi powinno się stawiać wyższe wymagania co do odpowiedzialności za swoje słowa, szczególnie jeśli jego pensja jest w dużej mierze finansowana przez katolików. 

Dużą część życia przepracowałem w mediach i w różnych dziedzinach związanych z różnoraką twórczością.  Zawsze zastanawiało mnie jak dużo ludzi w tym środowisku ma rozwalone życie: rozwody, uzależnienia, nerwice, samobójstwa – to nie wyjątki, lecz czasami wręcz reguła. W mojej grupie podczas studiów filmowych wszyscy panowie oprócz mnie byli alkoholikami. Ludzie często totalnie zagubieni w swoim życiu, niedojrzali i nie będący stanie wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.  W pewnym sensie jest tak, że do mediów i sztuki ciągną często ludzie, którzy już mają różne życiowe „garby” oraz problemy  i praca w telewizji , na estradzie czy w filmie nie tylko nie pomaga im rozwiązać swoje problemy, lecz na odwrót jeszcze je pogłębia.  Oczywiście nie zmienia to faktu, że to ludzie zdolni, a często wręcz genialni i dla mnie wielu, których spotkałem jest  autorytetami w swoim rzemiośle. Równocześnie  nie będę ich uważał za doradców w tym jak żyć i szukać szczęścia, ponieważ biografie wielu z nich dowodzą niezbicie, że nie mają w tych sprawach wielkich sukcesów.

Podobnie jest w pewnej mierze w środowisku intelektualistów i naukowców: wielkie głowy, lecz małe zagubione serca. Wspaniale pokazał to Paul Johnson w swojej książce „Intelektualiści”. Duża daje do myślenia, że książka była ze strony tychże intelektualistów bardzo ostro krytykowana. Środowiska twórcze i intelektualiści często starają się spuścić zasłonę milczenia na moralne i życiowe klęski wielu wielkich z „salonu”. Albo wręcz odwrotnie: przestawić upadki i klęski jako sukcesy oraz sprawy godne podziwu. W swoim środowisku wiele się jednak plotkuje o słabościach mistrzów i geniuszy. Z czasem wychodzi to na wierzch i gorszy naiwnych wielbicieli. Przykładów można mnożyć w nieskończoność: romanse Stachury z Iwaszkiewiczem, Hłaski z Andrzejewskim,  zakręty życiowe Kapuścińskiego ect.  W tym temacie polecam też rozdziały o Picasso (członek partii komunistycznej)  i  Hugo w książce „Twórcy” Paul Johnsona. 

Zadziwiające są jednak nie słabości pisarzy czy aktorów (są grzesznikami jak i my szaraczki), lecz to jak wciska się tych ludzi przeciętnym zjadaczom chleba jako „autorytety moralne”. Jeszcze nie tak dawno „samobójcy, innowiercy, nie ochrzczeni, wyklęci, skazani przestępcy, zatwardziali grzesznicy,aktorzy i  kuglarze, żebracy nie mogli być pochowani w poświęconej ziemi”. Moliera ze względu na jego życie i teatralne zajęcie chowano na cmentarzu w tajemnicy przed duchowieństwem, które kategorycznie nie wyraziło na to zgody. Nie chodziło tutaj jednak o sprawy religijne, lecz o bardzo niski prestiż tego typu zawodów jeszcze do początku XX wieku.  Caravaggio był genialnym artystą, ale niezbyt cnotliwym człowiekiem. Czy jego talent usprawiedliwia jego słabości? Jestem przekonany, że nie. I dlatego współcześni cenili jego obrazy, a mniej zachwycali się jego życiem.

Kiedy pojawiły się „autorytety moralne”? Otóż w czasach stalinowskich w epoce „walki o kulturę”. Potrzebni byli ludzie o znanych nazwiskach i twarzach, żeby usprawiedliwić nowe porządki. W świecie gdzie nie ma Boga i ustanowionego przez niego prawa naturalnego potrzebny jest jakiś autorytet na którym można oprzeć nowe prawa i zasady. To dlatego trzeba było zganiać na trybuny i mównice pisarzy i poetów. Artyści byli wygodni dla władzy z kilku powodów: lubili występować, łatwo ich było przestraszyć, ich własne zasady życiowe były zmienne i często-gęsto znacznie odbiegały od poglądów zwykłego zjadacza chleba. Kiedy kina, teatry i wydawnictwa było w ręku komunistów, wtedy ludzie, którzy tam występowali lub pisali książki byli bardzo podatni na argumenty politruków. „Solidarność” przejęła ten system pod koniec komunizmu w dobie Komitetu Obywatelskiego, a potem już GW i pozostałe media. System idoli jest systemem idoli, czyli bożków, które trzeba czcić i słuchać bez sprzeciwu. Bóstwo będzie miało tylko inne wcielenia dla 17sto latka, a inne dla osoby z wyższym wykształceniem z miasta powyżej 100.000. Natura ludzka jest taka, że potrzebujemy kogoś komu podporządkujemy swoje życie. I to dlatego pierwsze przykazanie mówi: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną” – ale nie dlatego, że Pan Bóg jest zazdrosny o swoją pozycję, lecz dlatego, iż wie, że jeśli nie będziemy czcić Jego, to będziemy padać plackiem przed kimś lub czymś co niekoniecznie pragnie naszego dobra. Żydzi mają przysłowie: ”Kiedy Pan Bóg jest na swoim miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”.

Dlaczego aktor, piosenkarka czy reżyser ma być dla innych wyrocznią o tym, jak żyć i być wzorem do wykonywania wyborów moralnych? Otóż nie ma dla tego żadnych podstaw! Bycie pisarzem lub poetą i posiadanie talentu w tej dziedzinie nie oznacza w żadne sposób, że mamy słuchać tego człowiek w momentach podejmowania ważnych decyzji życiowych. Dlaczego prezenter telewizyjny ma mieć jakiś szczególny autorytet w kwestiach dyskusji o aborcji lub adopcji dzieci przez homoseksualistów? Dlaczego mam na kolanach słuchać tego, co mówi na temat dopuszczalności in vitro i wychowania seksualnego dzieci  profesor, który znęca się nad swoją żoną i jest uzależniony od alkoholu?  Wypowiadają się? To ich prawo. Ja jednak najpierw się zapytam o dobro lub zło, którego dokonali w swoim życiu, jakimi byli rodzicami, czy wysługiwali się komunistom i jak się z tego rozliczyli?

Dlaczego my sami skłonni jesteśmy bezkrytycznie z otwartymi ustami wysłuchiwać i  przyjmować jako prawdy objawione dyrdymały wypowiadane przez celebrytów (kiedyś nazwano by ich kuglarzami)? W każdym z nas tkwi pragnienie bycia kochanym. Jednym z wyrazów tego pragnienia jest marzenie  o „byciu Kimś”. „Bycie Kimś” podziwianym, wielbionym, znanym i godnym miłości. Celebryta wydaje się nam się właśnie takim „Kimś”, kto ma w sobie coś, co zasługuje na podziw i miłość innych. Ponieważ mają ten drogocenny klejnot, który wzbudza u innych podziw i uwielbienie, to wydaje się nam, że są od nas lepsi i bardziej godni kochania, a przez to i ich słowa godne wiary. Niezbyt przy tym zwracamy uwagę, że oni sami poprzez sławę nie zdobyli tej tak upragnionej miłości . Przykładów można by mnożyć w nieskończoność: Marilyn Monroe, Kurt Cobain . 

Jest talent, jest inteligencja i jest mądrość. Pan Bóg obdarza dwoma pierwszymi według swojego uznania. Mądrość jest teoretycznie osiągalna dla każdego, lecz w praktyce nie zawsze idzie w parze z talentem lub inteligencją. Trzeba nam uczyć się odróżniać wiedzę od mądrości.  Dlatego też ja sam w sprawie fizyki zwrócę się do kolegi z Los Alamos, w sprawie zdrowia do lekarza, w sprawie samochodu do mechaniki, a w kwestiach życiowych i moralnych do Pani Zosi i Pana Jana.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo