Wczoraj jezuici obchodzili święto swojego założyciela. Jak wiadomo mamy pierwszego w historii papieża jezuitę, który … przybrał sobie imię Franciszek. Czy coś łączy tych dwóch wielkich świętych?
Kilkanaście lat temu podczas studiów w Moskwie, poszedłem do Teatru Bolszoj, bynajmniej nie dlatego, że jestem wielbicielem opery czy baletu, lecz żeby chociaż raz być na przedstawieniu w jednym z najsłynniejszych teatrów świata. Wybrałem „Borysa Godunowa” jedną z najbardziej znanych rosyjskich oper skomponowaną przez Modesta Musorgski ego (libretto oparte na tekście Aleksandra Puszkina). Historia dzieje się na przełomie XVI i XVII wieku, kiedy po śmierci cara Iwana Groźnego, następują w Rosji czasy anarchii, wojen i bezkrólewia zwane „smutą”. Pojawia się Dmitrij Samozwaniec, który po śmierci cara Borusa Godunowa wsparty przez wojsko polskie zdobywa Moskwę i Kreml. Polskim wojskom towarzyszą kapelani – jezuici, delikatnie mówiąc niezbyt lubiani i popularni w Rosji.
I tak na scenę wychodzi kilku zakonników – jezuitów, którzy wymachując krzyżami śpiewają bez końca: „Gloria, gloria, gloria”. To oczywiście już mnie nieźle rozbawiło. Przecieram oczy i nie mogę uwierzyć : otóż owi jezuici byli ubrani w franciszkańskie habity, a na głowach mieli czarne mitry z białym krzyżem! Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem cały trząść się ze śmiechu ku zgorszeniu innych widzów, którzy oczywiście nie mieli zielonego pojęcia, jaka jest różnica w stroju zakonnym jezuity i franciszkanina. No to żeśmy się zemścili cudzymi rękami na francach za Klemensa XIV i kasatę Towarzystwa Jezusowego!
Ale dlaczego ja to piszę? Podczas studiów filozoficznych w Krakowie usłyszałem przypadkowo opinię Ojca Mieczysław Bednarza (1917-1993), jezuity, wielkiego znawcy duchowości ignacjańskiej i samego Ignacego z Loyoli (założyciela jezuitów), o tym, że Święty Franciszek z Asyżu i Święty Ignacy, to ludzie o bardzo podobnych biografiach. Wówczas taki pogląd wydał mi się trochę sztuczny, ale słowa Ojca Bednarza utkwiły mi w pamięci. Z biegiem czasu, kiedy coraz bardziej poznawałem naszą jezuicką duchowość, a także życie założyciela i równocześnie od czasu do czasu czytałem coś o Biedaczynie z Asyżu, coraz bardziej przyznawałem rację Ojcu Bednarzowi.
Dzisiaj kiedy pierwszy w historii papież jezuita przybrał sobie imię Franciszek zrozumiałem, że pomysł scenografa z Bolszowo Teatru w Moskwie, by jezuitów przebrać w franciszkańskie habity nie był niczym innym jak proroctwem. W zaistniałej sytuacji postanowiłem z użytkownikami Deonu podzielić się swoimi refleksjami nad podobieństwami między oboma świętymi.
Tak święty Franciszek jak i Ignacy działali w czasach, kiedy Kościół był w ogromnym kryzysie i zagrożony był przez różne herezje. W czasach Franciszka byli to albigensi i katarzy, w czasach Ignacego protestanci. Tak franciszkanie, jak jezuici przyczynili się w sposób zdecydowany do powstrzymania fali herezji i do odnowy Kościoła. Założyli dwa zakony, które do dnia dzisiejszego są największe w Kościele, miały i mają ogromny wpływ na jego działalność. Obydwaj święci byli ludźmi nawróconymi w młodości w odróżnieniu od wielu innych świętych, którzy wręcz mówili o tym, że nigdy nie popełnili świadomie grzechu ciężkiego (np. Teresa z Lisieux, Teresa z Avilla, Jana od Krzyża, Dominik, Matka Teresa z Kalkuty). Pochodzili z zamożnych rodzin i obydwaj zafascynowani byli ideałem rycerskim. Obydwaj uczestniczyli w wojnie i to była przyczyna ich nawrócenia: Franciszek w więzieniu, po tym jak dostał się do niewoli, Ignacy w łóżku, po tym kiedy został ranny w czasie obrony Pampeluny. Ich nawrócenie było gwałtowne i radykalne. Franciszek zrzucił z siebie swoje świeckie ubranie i to samo zrobił Ignacy oddając swój szlachecki strój napotkanemu żebrakowi. Przez pierwsze lata po swoim nawróceniu, aż do momentu kiedy został generałem nowego zakonu, Ignacy wraz ze swoimi pierwszymi współbraćmi utrzymywał się żebrania. O świętym Biedaczynie z Asyżu nie trzeba w związku z tym nic mówić.
Życie duchowe obydwu świętych było skupione na osobie Jezusa, na Jego wcieleniu, śmierci na krzyżu i zmartwychwstaniu. To dlatego Franciszka nazywano Alter Christus, drugim Chrystusem i to dlatego jezuici nazywają się jezuici , a nie ignacjanie. Kiedy odprawia się rekolekcje ignacjańskie i czyta się tekst Ignacego o adorowaniu Jezusa w żłóbku betlejemskim, od razu przychodzi na myśl pierwsza w historii szopka, która w Asyżu zorganizował Święty Franciszek. U świętego Franciszka to upodobnienie do Chrystusa osiąga swój szczyt w stygmatach, które otrzymuje na Alwerni. Św. Ignacy w swojej słynnej wizji w La Storta widzi Chrystusa niosącego krzyż i słyszy głos: „Pragnę, abyś nam służył”. W Ćwiczeniach Duchownych Ignacy tę samą ideę ujął w słowach: Służyć Chrystusowi pod sztandarem Krzyża. Ta fascynacja osobą Jezusa budzi w obydwu świętych pragnienie wyjazdu do Ziemi Świętej, by być tam gdzie żył ich Mistrz. Chcą tam nawracać muzułmanów i jeśli taka będzie wola Boża umrzeć za wiarę. Obydwaj jednak ze względu na posłuszeństwo Kościołowi wracają do Europy.
Miłość Kościoła grzesznego i niedoskonałego oraz posłuszeństwo Ojcu świętemu są ich wspólną cechą. Obydwaj podziwiali piękno stworzenia. Ignacy po swoim nawróceniu często powtarzał, że jego pragnieniem było stać się takim radykalnym naśladowcą Chrystusa jak święty Franciszek i cel ten osiągnął. Jest jednak sporo różnić np. ta, że święty Franciszek przyjął Klarę do swojego zakonu, a Ignacy zabronił jezuitom tworzyć żeńską gałąź Towarzystwa Jezusowego. Ale to już inna historia.