brat Damian brat Damian
1370
BLOG

Kruki nad Watykanem

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

O krukach, czy gawronach szalejących w Watykanie i wykradających dokumenty piszą od dwóch tygodniach podnieceni dziennikarze, szczególnie włoscy. Codziennie mamy więc w każdej włoskiej gazecie 1-2 szpalty na ten temat. A że temat niewielki, więc powtarza się bez końca te same informacje, tak jakby było to coś nowego. Wiadomo że słowo Watykan, zwłaszcza po znamienitym filmie Kod da Vinci,  w każdym kontekście wzbudzi zawsze większe zainteresowanie niż np. „Kruki w Neapolu” lub „Kruki w Pułtusku”. Tymczasem każdy Rzymianin wie, że nad Watykanem latają nie kruki, lecz gabiany czyli nasze rybitwy, trochę  śmieszne i komiczne ze swoim głosem przypominającym zarzynane niemowlę, a już na pewno nie straszne, budzące grozę lub tajemnicze.

Dziennikarze wysilają się jak mogą,  żeby udowodnić jakie to straszne dokumenty wyciekły z Watykanu. Np. okazuje się, że Kongregacja Ewangelizacji Narodów ma ileś tam mieszkań w Rzymie, które wynajmuje różnym ludziom i firmom. Wynajmuje o zgrozo np. salonowi piękności! Wynajmuje, za umiarkowane ceny. To oczywiście podejrzane! I tu zaczynają się spekulacje dlaczego tanio i komu? Załóżmy, że wynajmowałaby drogo. Wtedy by można napisać, że  wykorzystuje biedne rodziny wielodzietne, albo ubogich rzemieślników.  A jeśliby nie wynajmowała? Wtedy można by pisać o opustoszałych mieszkaniach i niegospodarnych kurialistach. Mało kogo oczywiście interesuje skąd wzięły się te mieszkania, a przecież ofiarowali je pobożni ludzie, aby w ten sposób wspierać misjonarzy na całym świecie. A wiem to nie ze słyszenia, ale z własnego doświadczenia, ponieważ to właśnie Kongregacja Ewangelizacji Narodów wspiera misje katolickie w Kirgistanie, gdzie przez wiele lat pracowałem. Następna sprawa to luksusy w jakie opływają kardynałowie. Rzeczywiście w jednym, czy drugim wypadku mogliby żyć skromniej, ale prawdą jest, że Watykan to jedno wielkie muzeum i nie ma sensu burzyć zabytkowe budynki, aby wybudować bloki mieszkalne dla kardynałów. I prawdą jest także, że restauracja takich budynków jest bardzo kosztowna. Niektórzy z purpuratów oczywiście przesadzili w wydatkach, choć jeśli ich porównać z kardynałami z XVI czy XVII wieku, którzy zajmowali się głównie budowaniem pałaców oraz rozpieszczaniem swoich bratanków i siostrzeńców, to nasi obecni to nędzarze. Św. Karol Boromeusz, wielki kardynał reformator, który prowadził skromne i ascetyczne życie, w swoim rzymskim pałacu miał zaledwie … kilkadziesiąt osób służby. Inne czasy, inne obyczaje. Dzisiaj stawiamy biskupom inne wymagania niż 200 czy 300 lat temu, lecz trzeba być też realistą, że od ludzi, którzy mają po 70-80 lat trudno już się spodziewać, aby zmienili swój tryb życia, raczej należy mieć nadzieję na pokoleniową zmianę na młodszych hierarchów wychowanych na wzorach prostego życia Jana Pawła II, Benedykta czy Franciszka.

Zwróćmy jednak uwagę, że we wszystkich tych wielkich „skandalach” watykańskich nie chodzi bynajmniej o przestępstwa czy nawet nadużycia władzy, co sugerowałyby artykuły włoskich dziennikarzy, lecz na pierwszym miejscu o bałagan i nieporadność, wykorzystywane od czasu do czasu przez cwaniaków w sutannach lub bez. No bo jak wytłumaczyć fakt, że rok temu włamano się do sejfu szefa Cosea, co można by porównać do włamania do sejfu szefa NIK, i do tej pory nie wykryto sprawców? Zresztą kto miałby ich wykryć, jeśli policja watykańska nie jest w stanie utrzymywać specjalistów od tego rodzaju przestępstw? Kiedy pod koniec pontyfikatu Benedykta jego osobisty kamerdyner Paolo Gabriele wykradał dokumenty z biurka papieża, to został skazany na 1,5 roku więzienia. Razem z aresztem nie siedział jednak nawet pół roku: Benedykt mu przebaczył i wysłał na Boże Narodzenie do żony i dzieci. Już wtedy była też sprawa oskarżenia o włamywanie się do watykańskich komputerów. Mija dwa lata i sytuacja się powtarza: Francesca Chaouqui, wykrada dokumenty, jej mąż włamuje się do komputerów. Francesca spędziła jedną noc w żeńskim klasztorze i została wypuszczona, ponieważ … jest w 3 miesiącu ciąży. Jak tylko do całej sprawy włączyły się włoskie organy ścigania, to wyszło na jaw, że Franczeska i jej mąż to po prostu aferzyści, a ich kontakty sięgają włoskiego biznesu i polityki. A kto mianował ją i ks. Lucio Angel Vallejo Balda (jak na razie dalej siedzi w watykańskim areszcie) pracownikami Cosea, czyli komisji papieskiej powołanej do uporządkowania watykańskich finansów? A tego niech się czytelnicy domyślą… Tak więc naiwność, brak profesjonalizmu, beztroska i … miłosierdzie. Pamiętajmy, że Watykanem rządzą ludzie około 70, z których wielu nie posługuje się ani smartfonem, ani komputerem.

Taka też jest historia słynnego IOR czyli Instytutu Dzieł Religijnych, który nie pierwszy raz pojawiał się w mediach przy okazji różnych skandali. Nazywany bankiem watykańskim, w rzeczywistości to mieszanka funduszu powierniczego, prywatnego banku i ministerstwa finansów, powstał po to, by zarządzać rekompensatami, jakie Włochy zgodziły się wypłacać Watykanowi za majątek zabrany po zjednoczeniu Włoch i likwidacji Państwa Kościelnego. IOR ciągle powodował różnorakie problemy właśnie ze względu na jego niejasny status i brak realnej kontroli. Wszystko działało na zasadzie zaufania i układów koleżeńskich, co oczywiście doprowadzało do okresowych skandalów. Dopiero Franciszek zaczął przebudowę struktur i wprowadzanie normalnych mechanizmów kontrolnych. Ostanie sensacje prasowe też mówią o IOR, lecz już po czasie, ponieważ podają różne informacje sprzed dokonanej reformy.

Kiedy mówimy o „wielkich” skandalach w Watykanie trzeba pamiętać, że ich wielkość jest mocno ograniczona samą „wielkością” Watykanu. Otóż budżet tej światowej potęgi plasuje się gdzieś między budżetem Chełma i Torunia. Wystarczy wziąć pod uwagę, że jednym z głównych źródeł dochodu państwa watykańskiego jest … sprzedaż biletów do muzeum i znaczków pocztowych. Dlaczego więc włoscy dziennikarze (co potem kopiuje zagranica) tylko uwagi poświęcają Watykanowi? Bo łatwiej zobaczyć źdźbło w oku bliźniego, niż belkę w swoim. Jeśli włoska prasa zajmowała by się proporcjonalnie do skandali watykańskich korupcyjnymi i mafijnymi skandalami we Włoszech, to trzeba by w miejscowych gazetach zlikwidować działy kulturalne i sportowe. Korupcja we Włoszech to never ending story. Choćby teraz w Rzymie rozpoczął się proces mafii stołecznej. Aresztowano kilkadziesiąt osób, w tym najwyższych urzędników z ratusza. Urzędnicy ci mieli nie tylko powiązania z mafią, lecz także z lewackimi terrorystami. Brali łapówki setkami tysięcy Euro, a z ratusza wypływa rzeka pieniędzy rzędu dziesiątków milionów. Na co?  A no między innymi na pomoc uchodźcom. Mimo tego burmistrz Rzymu Marini przez cały rok dzielnie się bronił i twierdził, że absolutnie nie ma z tym nic wspólnego. W takiej Kampanii miejscowa administracja razem z mafią nawiozła nie tony, ale góry toksycznych śmieci, które spowodowały katastrofę ekologiczną być może nawet na najbliższe stulecia. Zagraniczni analitycy utrzymują, że deficyt budżetowy Włoch jest w dużej mierze spowodowany panującą tu korupcją.  Ale przecież to drobnostki! Lepiej napiszmy o tym, że jeden z kardynałów poleciał gdzieś I klasą, a drugi kupił sobie luksusową umywalkę.

A cóż powiedzieć o dziennikarzach, którzy napisali książkę na podstawie wykradzionych dokumentów? Zacytuję człowieka nr. 2 w Watykanie kard. Pietro Parolina: „Kiedy czytamy prasę, to widzimy, że te ataki są mało uzasadnione, nieprzemyślane, a za to bardzo emocjonalne, wręcz histeryczne. Jest takie przysłowie: Bóg pisze prosto na krzywych liniach. Oczywiście nie sądzę, by za tymi atakami stały jakieś dobre intencje. To są ataki na Kościół. Mogą się one dla nas przekształcić w jakieś dobro, jeśli będziemy je umieli przyjąć w duchu nawrócenia i powrotu do Ewangelii, do którego wzywa nas Jezus. Szukałbym w tym przypadku właśnie takiego podejścia, ponieważ zawsze wszyscy potrzebujemy nawrócenia”

Czyli nie tylko z kruków, ale i z sępów może być jakiś pożytek. Prasa stworzyła prosty, ale skuteczny schemat, który ustrukturyzował watykańskie skandale. „Dobry Papież, który chce aby kardynałowie porzucili swoje luksusy, źli kardynałowie, którzy mają za złe Franciszkowi, że chce się otworzyć na homoseksualistów oraz rozwodników i dlatego organizują przeciw niemu różne spiski i skandale, no i biedny lud boży, który popiera osaczonego Papieża”. Nijak to się kupy nie trzyma, ale ważne, że chwytliwe.  Numer 3 w Watykanie Kard. Gerhard Müller prefekt Kongregacji Nauki Wiary jasno mówi, że „w Watykanie nie ma opozycji przeciw Papieżowi, a obowiązkiem kardynałów jest poświęcić mu życie. Wypisuje się na ten temat wiele głupstw, ale robią to dziennikarze, którzy są bardziej zainteresowani zarabianiem na swoich domysłach pieniędzy, niż dobrem Kościoła”. Przewodniczący Episkopatu Włoch kard. Angelo Bagnasco powiedział jeszcze mocniej:  „Diabelskie są zamiary wywołania wrażenia, jakoby Papież był w Kościele osamotniony i jakoby istniały podziały wśród jego współpracowników i biskupów. Papież w żadnym wypadku nie jest sam, ale otaczają i wspierają go serdecznie, z miłością i lojalnie wszyscy biskupi. Dlatego wcale nie przejmuję się tym obrazem podziałów, jaki chce się wmówić opinii publicznej, aby stworzyć kolejne zamieszanie” – oświadczył metropolita Genui. Smutne jest to, że niestety niektórzy katolicy, a nawet biskupi (Bogu dzięki nieliczni) rzucili się na tę dziennikarską padlinę i zaczęli ją powtarzać.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo