brat Damian brat Damian
2722
BLOG

Islamizm to nie islam?

brat Damian brat Damian Polityka Obserwuj notkę 41

W mediach z powodów oczywistych pojawiła się cała masa wypowiedzi na temat islamu. Niestety wielu dziennikarzy ma dalej głowę w chmurach i nie podejmują wysiłku rzetelnego zapoznania czytelników z tak złożonym zjawiskiem jakim jest islam. Ciągle wielu posługuje się kilkoma sloganami. Dla przykłady wziąłem jedne z takich artykułów opublikowanych w ostatnich dniach na wp.pl

Państwo Islamskie (PI) nie jest żadną manifestacją "cywilizacji islamu", ale nihilistyczną, posługującą i żywiącą się przemocą, organizacją, która dla mobilizacji swoich członków i sympatyków sięga po sztandary, symbole i święte teksty jednej z wielkich religii - islamu. Przy tym to sami wyznawcy islamu - nie dość radykalni dla PI - w największych liczbach padają ofiarami tej organizacji. Dzień przed zamachami w Paryżu miał miejsce jeszcze bardziej tragiczny, jeśli chodzi o ofiary śmiertelne, zamach w Bejrucie - także zorganizowany przez PI.– byłoby pięknie gdyby to było prawdą. Zacznijmy od zamachu w Bejrucie. Otóż był to zamach w dzielnicy szyickiej. Dla sunnitów szyici nie są muzułmanami, są zdrajcami islamu, czyli ludźmi gorszymi od niewiernych. W Koranie o odstępcach od prawowiernej religii pisze się rzeczy najgorsze: należy ich niszczyć w każdym miejscu. Nie ma wobec nich żadnej tolerancji, które może być stosowana wobec chrześcijan i żydów. To dlatego jazydzi wyznający synkretyczną religię bazującą na islamie są tak prześladowani przez islamistów. Jeśli wzięci w niewolę jazydzi nie zgadzali się na konwersję byli natychmiast zabijani, a ich kobiety i dzieci zamieniane w niewolników. A teraz kwestia zasadnicza: czy radyklany islam jest wynaturzeniem islamu tradycyjnego. Obserwując działania ISIS zobaczymy, że są oni do szczegółów wierni słowom Koranu. Polacy znają np. z literatury i historii pojęcie jasyru, który obecnie przywrócili do życia islamiści. Otóż jasyr, czyli niewolnictwo niewiernych, szczególnie kobiet i dzieci, ma swoje źródło w świętych księgach islamu. W pewnym sensie można mówić, że tzw. tradycyjny islam jest islamem uśpionym, a islamizm powrotem do autentycznego islamu. 

Częścią każdego politycznego rozwiązania problemu terroru musi być znalezienie przez Europę jakiegoś modus vivendi z umiarkowanym islamem. – zgoda, lecz to nie znaczy, że mamy zapraszać muzułmanów do siebie. Historia i dzień dzisiejszy uczą, że islam w miarę wzrostu liczebnego zawsze ma problemy we współżycia z innymi cywilizacjami. Tak, trzeba szukać sojuszników wśród  tzw. umiarkowanych muzułmanów, lecz należy unikać chaotycznego sprowadzania ich do Polski. To samo mówią chrześcijańscy uchodźcy z Syrii i Iraku. Europa nie jest w stanie dać pracy nowym muzułmanom, ale jest w stanie dawać im zasiłki, to paradoks, który musi prowadzi do produkcji nowych terrorystów. 

Z drugiej strony, Europa ma nie tylko prawo, ale i obowiązek wymagać od swoich muzułmańskich obywateli przyjęcia pewnego liberalnego minimum - poszanowania dla praw jednostki, wolności słowa, wyznania i sumienia, równouprawnienia kobiet. Problem z tymi wartościami mają jednak - pamiętajmy - nie tylko wyznawcy islamu, ale też fundamentalistyczni chrześcijanie. Katolicki ojciec rodziny, usiłujący uniemożliwić swoim córkom dostęp do rzetelnej edukacji seksualnej w szkole, jest dla liberalnego społeczeństwa równie wielkim problemem, co ojciec muzułmański, zmuszający swoje córki do noszenia burki w przestrzeni publicznej.– piękny przykład demagogii i liberalnego dogmatyzmu. Jeśli edukacja seksualna ma polegać na nauce 12 letnich dziewczynek co to jest stosunek analny i jak używać wibratora, to każdy zdrowy psychicznie ojciec będzie w tym przypadku „fundamentalistą”. Ale jeśli córka się pośliźnie i zajdzie w ciążę, to jestem prawie pewien, że żaden „chrześcijański fundamentalista” nie poderżnie jej gardła, ani nie odda na ukamienowanie, co bez problemów może się zdarzyć z muzułmańskim ojcem. „Przyjęcie liberalnego minimum” – jest to błędne myślenie, zakładające, że islam ma takie same wartości jak europejska liberalna cywilizacja wyrosła z chrześcijaństwa. Otóż islam odrzuca wiele „praw jednostek” i np. kobieta według Koranu jest jednoznacznie podporządkowana mężczyźnie i nie może mieć równych z nim praw. To z tego powodu Arabia Saudyjska nie podpisała Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Szariat, który jest przynajmniej teoretycznie prawem obowiązującym każdego muzułmanina, zakłada ucięcie ręki dla złodzieja i ukamienowanie za cudzołóstwo – jak to pogodzić z „liberalnym minimum”? Wolność wyznania i słowa są w swojej istocie sprzeczne z podstawami islamu. Wierzę w dobre intencje autora i jemu podobnych, ale niestety szerzy on zamieszanie i dezinformuje ludzi. Wystarczy przyjrzeć się Arabii Saudyjskiej czy np. Sudanowi, który w ostatnich latach przekształca się w państwo oparte na szariacie, aby zrozumieć,  że islam nie da się na dłuższą metę pogodzić z europejską cywilizacją.

Dla PI zeświecczeni, umiarkowani muzułmanie, którzy żyją zgodnie ze swoimi sąsiadami w Tuluzie, Lille, Paryżu czy Bordeaux, są takimi samymi wrogami, co chrześcijanie z tych miast. PI chce zniszczyć te wszystkie sfery, gdzie wyznawcy islamu na co dzień uczestniczą w życiu Francji i innych europejskich krajów.– w pewnym sensie to prawda, ale to właśnie z tych umiarkowanych muzułmanów rekrutują się tysiące bojowników ISIS, a nie z umiarkowanych katolików czy anglikanów i ten kto nie bierze tego faktu pod uwagę, pomija bardzo ważny komponent dalszego rozwoju radykalnego islamu w Europie. Syn dzisiejszego liberalnego muzułmanina uchodźcy, może się jutro stać wojownikiem ISIS. Aksjomaty integracji, wielokulturowości się nie sprawdziły. Zamachowcy z Paryża byli zintegrowani! Nie byli Beduinami na wielbłądach. Policja aresztowała całe rodziny zamachowców i bez wątpienia nie zrobiła tego dla zabawy. Nie da się ożenić islamu z cywilizacją europejską. Mój współbrat, Włoch, który 20 lat pracował w Albanii, mówi mi, że po przymusowym przyjęciu islamu Albania cywilizacyjnie cofnęła się o kilka stuleci. Albański komunizm był według nie tak bezlitosny, bo wyrósł na podłożu muzułmańskim. Allaha zastąpił Stalin. I kilka razy mi powtórzył – najgorsi są islamiści z Kosowa, Bośni i Albanii: bo nas znają.  Islam jest dla ekstremizmu, tym samym czym nawóz dla pieczarek. Wystarczy trochę ciepła i zaczną rosnąć. Pamiętajmy, że wielu, a nawet większość tzw. normalnych muzułmanów ma zupełnie inny stosunek do zamachów niż my. W dzielnicach muzułmańskich we Francji po zamachu na Charlie Hebdo dzieci w szkole nie chciały śpiewać Marsylianki. Podczas niedawnego meczu we Stambule kibice zamiast uczcić minutą ciszy ofiary zamachu w Paryżu zaczęli gwizdać. „Zeświecczeni muzułmanie” – mimowolnie autor sam przyznaje, że umiarkowani muzułmanie, nie są prawdziwymi wyznawcami Allaha, tylko ich lajtową, europejską wersją – nie dziwota, że wzbudzają takie oburzenie u prawdziwych muzułmanów.

A teraz przejdźmy do tego co piszą nasi biskupi po ostatnich zamachach.

Kard. Ving-Toris z Paryża:  Wśród pierwszych ofiar Państwa Islamskiego są też muzułmanie. Są to ci, którzy próbują przeżywać swą wiarę zgodnie ze swymi tradycjami i nie utożsamiają się z tym dzikim barbarzyństwem, którego celem jest zdobycie władzy doczesnej nad częścią ludzkości. Musimy być bardzo ostrożni, aby nie utrwalało się w nas przekonanie, że te zamachy są nieuniknioną konsekwencją islamu. Tak, będzie to nieunikniona konsekwencja islamu, jeśli nie pomożemy naszym braciom muzułmanom w dochowaniu wierności ich własnej religii.– tak, zamachy nie są nieuniknioną konsekwencją islamu, ale mogą nią być. Jak wiadomo terroryści nie mają nic wspólnego z islamem, tylko dziwnym trafem wśród nich nie ma hinduistów lub buddystów, lecz wyłącznie wyznawcy Mahometa. Niestety, nie trzeba pomagać „naszym braciom muzułmanom w dochowaniu wierności ich własnej religii”. Tylko nie to! Islamiści dochowują wierności swojej religii i to jest ich argument w sporach z umiarkowanymi muzułmanami. I w tych sporach wahabiści opierają się na Koranie. To smutne, że kardynał zapomniał, iż zadaniem nas chrześcijan wobec naszych braci muzułmanów jest głoszenie im dobrej nowiny o tym, że Bóg jest miłością, obdarzył człowieka wolnością i umarł za niego na Krzyżu, a nie „pomaganie naszym braciom muzułmanom w dochowaniu wierności ich własnej religii”.

Przeciwne do kardynała zdanie ma jezuita z Egiptu prof. Samir Khalil:  Nie da się powiedzieć, że to, co robią terroryści, nie ma z islamem nic wspólnego. Część muzułmanów, opierając się zarówno na Koranie, jak i pierwotnej tradycji islamu, czyli z czasów samego Mahometa, twierdzi, że islam jest dziś słaby, bo nie dochowuje wierności pierwotnym wzorcom z czasów proroka, to znaczy nie rozszerza w świecie wiary wszystkimi możliwymi środkami. Bo taki był pierwotny islam. Islam w swym zamyśle opiera się na podboju. I to od samego początku. Sam Mahomet poprowadził kilkadziesiąt wojen.

Kard. Paul Poupard - emerytowany przewodniczący papieskich rad ds. kultury i ds. dialogu międzyreligijnego (też Francuz) podkreśla: islam nie ma nic wspólnego z religią zabójców wołających „Allah jest wielki”. Kto bowiem wzywa Allaha uśmiercając niewinnych ludzi, wzywa fałszywego boga. – To pewnie nie było intencją francuskiego kardynała, ale celnie ujął całą sprawę. Kim jest Allah? Nieświadomie kardynał nazwał Allaha fałszywym bogiem, bo cóż to z bóg, który prawie na każdej stronie świętej księgi zieje „językiem nienawiści”?

Jednak czym bliżej realnych muzułmanów, tym nasi biskupi mówią rozsądniej. Léon Lemmens biskup pomocniczy belgijskiej stolicy, gdzie leży  Molenbeeku, skąd pochodzą paryscy zamachowcy: Nie dziwi mnie, że zamachowcy z Paryża pochodzą właśnie z Molenbeeku. Problemy tej brukselskiej dzielnicy są powszechnie znane. Integracja muzułmanów została w Belgii poważnie zaniedbana. W konsekwencji ich relacje z resztą społeczeństwa są bardzo trudne. W tej dzielnicy i w ogóle w całym tym regionie od dawna istnieją środowiska bardzo radykalnych islamistów. Nie gromadzą się oni przy meczetach, bo tamtejsze meczety, skądinąd bardzo liczne, nie popierają tej radykalizacji. Dobrze znam kierownictwo tych meczetów. Są to nasi sprzymierzeńcy w walce z radykalizacją. Z nimi rozumiemy się bardzo dobrze. Problem jednak w tym, że istnieją już całe pokolenia młodych i dorosłych, które wzrastają poza zasięgiem tych meczetów i w pewnym sensie poza normalnym społeczeństwem. Zostali oni zwerbowani przez radykalnych islamistów. To ich postawiło na nogi, stali się bohaterami radykalnego islamu. Wiemy przecież, że wielu młodych muzułmanów, w tym również Belgów nawróconych na islam, udało się stąd do Syrii, by tam walczyć po stronie Państwa Islamskiego. Oficjalne dane mówią o 500 Belgach. I to nie tylko z tej dzielnicy Molenbeek. Jest to powszechnie znane.

Zwróćmy uwagę, że rodzice i dziadkowie terrorystów przyjechali do Belgii i Francji, jako tzw. umiarkowani muzułmanie (tak kochani przez naszych intelektualistów), tymczasem ich dzieci i wnuki stały się fundamentalistami. Jaki z tego wniosek: otóż integracja nie tylko poniosła klęskę, lecz zaszedł proces dokładnie odwrotny, czyli radykalizacja. Znaczy to, że umiarkowany islam + zachodnia zlaicyzowana cywilizacja = islamski fundamentalizm. Po drugie jak widać z wypowiedzi biskupa obecność umiarkowanych imamów wiele nie daje. Po prostu oni nie są ciekawi dla młodych. Kluczem do zrozumienia tego jest słowo „fundametalizm”. Otóż islamiści odwołują się bezpośrednio do tekstu Koranu i przykładu Mahometa, a pomijają komentarze i interpretacje, jak np. to że dżihad oznacza walkę duchową z własnymi słabościami, a nie jak to jest napisane w surach, świętą wojnę przeciw niewiernych. Tak jak św. Franciszek z Asyżu, który nawoływał do powrotu do Ewangelii, był atrakcyjny w średniowieczu, czy później założyciel jezuitów św. Ignacy Loyola przyciągał swoich współczesnych, ponieważ wzywał do powrotu do osoby samego Jezusa, tak samo jest popularny radykalny islam wśród dzisiejszych młodych muzułmanów.  Obrazowo mówiąc czym dla dzisiejszego katolika jest neokatechumenat, tym dla muzułmanina jest ISIS. Dlatego uporczywe plecenie bzdur o integracji muzułmanów, należy na najbliższe dziesięciolecia między bajki włożyć, a przyjmowanie nowych muzułmańskich emigrantów jest działaniem sprzecznym z logiką i rozumem. Może ono doprowadzić do rzeźni i to nie tylko rodowitych Europejczyków. Wojna domowa na tle etnicznym i religijnym jest zawsze bardzo okrutna i ofiar nie wybiera. 

Co ciekawe rozsądne głosy na temat zamachów dochodzą z Europy Wschodniej. Nie tylko biskupi polscy, ale Patriarcha Cyryl zwracają uwagę, że rozprzestrzeniania się islamizmu nie można odrywać od pustki duchowej i dechrystianizacji Europy.  Np. abp. Henryk Hoser, ordynariusz biskup warszawsko-praski: Dla ekstremistów Państwa Islamskiego Zachód postrzegany jest jako religijnie nihilistyczny, czy nawet ateistyczny, bezbożny. Stąd pojawia się przekonanie, że Europejczycy są przeciwnikami Pana Boga, a niewiernych trzeba unicestwić; chrześcijanie są w tle.

Bp James Wainaina Kungu z Kenii, ma już muzułmanów zupełnie blisko i zupełnie na co dzień: Trudne są relacje chrześcijan z muzułmanami. Najważniejszym problemem jest swoista dwulicowość islamu w Kenii. Oficjalne relacje ze zwierzchnikami muzułmańskimi są pozytywne, deklaruje się gotowość pokojowego współistnienia. Deklaracje te nie przekładają się jednak na postawy zwyczajnych muzułmanów.  Wśród zwyczajnych ludzi nie ma tej gotowości do porozumienia. Istnieją obszary, gdzie muzułmanie bardzo źle odnoszą się do chrześcijan. Traktują ich jak niewolników, dokładnie tak: jak niewolników. W każdym razie ci, którzy przyjmują taką terrorystyczną postawę, deklarują otwarcie, że chcą wyrządzić chrześcijanom krzywdę. Kiedy dochodzi na przykład do napadów, chrześcijan zabijają, a muzułmanów puszczają wolno. – jak widać afrykański biskup, który na co dzień ma do czynienia z „normalnymi” muzułmanami, nie ma o nich tak optymistycznego zdania, jak biskupi w Europie.

I na koniec abp Louis Raphael I Sako z Bagdadu: Nasze dzisiejsze cierpienia są preludium do tego, co europejscy i zachodni chrześcijanie, będą cierpieć w najbliższej przyszłości – myślę, że patriarcha Kościoła, który ma do czynienia z muzułmanami od stuleci, może być dla nas większym autorytetem niż miłośnicy dialogu i tolerancji.

                

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka