brat Damian brat Damian
772
BLOG

Posoborowe smutki cz. 1: liturgia

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

W tym roku mija 50 lat od zakończenia Soboru Watykańskiego II. Wiele napisano o tym, jak ważny był wkład Soboru w odnowę Kościoła, więc ja aby się nie powtarzać dołożę parę słów krytycznych o tym epokowym wydarzeniu w historii Kościoła, zresztą na rozpoczęcie kazań adwentowych papieski kaznodzieja o. Raniero Cantalamessa wspominając rocznicę zakończenie Soboru Watykańskiego II skupił swoją uwagę na pewnych zafałszowaniach, jakie miały miejsce w interpretacji dokumentów soborowych, więc za jego przykładem mogę to i ja zrobić.  Urodziłem się po Soborze i nie znam innego Kościoła niż ten posoborowy, dlatego też jestem wolny od porównywania tego co było „przed”, od tego co „po”, i na ile to „po”, było lepsze od tego „przed”. Zaznaczę też na początku, że nie mam wątpliwości, że odnowa była potrzebna i w sprawach zasadniczych Sobór wypełnił stojące przed nim zadanie.

Właściwie nie chodzi mi o to, że  Sobór się w czymś pomylił, tylko że nie przewidział konsekwencji niektórych swoich wypowiedzi. Chodzi mi też o pominięcie lub niedostateczne omówienie niektórych kwestii. Wina nie leży w samych dokumentach soborowych, lecz w sposobie ich późniejszej recepcji, pomijania jednych spraw i zbytniego uwydatniania drugich. Przemilczanie niektórych spraw lub niezbyt jasne ich omówienie była prawdopodobnie jedną z przyczyn kryzysy posoborowego, którego konsekwencje doświadczamy w dniu dzisiejszym.

Pierwszy i najostrzejszy kryzys dotknął liturgii. Polskiemu katolikowi trudno zdać sobie sprawę z tego, co stało się z liturgią po Soborze w takich krajach jak Francja czy Holandia. Wyszyński zdawał sobie sprawę z ryzyka szybko przeprowadzanych reform i starał się, aby w polskim Kościele robić wszystko stopniowo i pod kontrolą. Z perspektywy czasu można nazwać sposób przeprowadzania posoborowej reformy liturgii aktem samobójczym. Właściwie nie była to reforma liturgii, ale rewolucja. Była ona nie tyle rezultatem samego Soboru, lecz tego co się działo po nim. Jedyna w swoim rodzaju, ponieważ nigdy wcześniej tak mała grupa ludzi nie decydowała arbitralnie o kształcie liturgii. Watykan dokonywał wcześniej pewnych korekt, ale wpisywały się one w logikę stopniowych zmian i nieustannego przystosowania się liturgii do zmieniających się czasów i kultury. Tym razem reforma została przeprowadzona z dnia na dzień. Nagle nie tylko Msze zamiast łaciny zaczęto odprawiać w językach narodowych, nie tylko inaczej zaczęła liturgia wyglądać, to jeszcze księża zaczęli się zachowywać w zupełnie nowy, „nowoczesny” czy nawet świecki sposób. Wprowadzano różne elementy według widzimisię proboszcza czy świeckich animatorów. Usunięto figury świętych, ołtarz przestawiono i zlikwidowano elementy związane z pobożnością ludową. Zmieniono całkowicie oprawę muzyczną. Dla wielu ludzi liturgia została pozbawiona sacrum, czyli obecności tajemnicy Boga i Jego samego.

Często Mszę Świętą zaczęto traktować jako miłe spotkanie, budowanie wspólnoty, czas na twórczość itp. Mój ojciec w latach 70tych był w Holandii i z grupą Polaków szukał w Niedzielę Wielkanocną Mszy Świętej. W końcu znaleźli kościół w którym grupa ludzi siedziała wokół ołtarza, a jedna pani opowiadała jakie miała ciężkie przeżycie, gdy zmarł jej ukochany piesek, a ksiądz pocieszał ją w tym strapieniu i nawiązywał do zmartwychwstania Jezusa. Pamiętam jak uczestniczyłem na Tajwanie w Mszy świętej z  grupą miejscowych katolików, którą sprawował jezuita z Kalifornii. Nawet nie ważne, że cały czas siedział, był w krótkich spodniach i nie miał alby. Najgorsze było to, że przez cały czas opowiadał kawały i żartował, czym przeszkadzał nam wszystkim się modlić. Choć jego intencja była godna pochwały: chciał, abyśmy się dobrze czuli, a przecież to jest jak wiadomo podczas Mszy najważniejsze. Czy coś zrobiono źle w samych tekstach liturgii posoborowej? Myślę, że nie. Problem leży bardziej w szybkości wprowadzania zmian, częstej dowolności w stosowaniu nowych norm, dodawaniu różnych wynalazków, czy też infantylnym traktowaniu liturgii jako „miłym party podczas którego celebrujemy wzajemną przyjaźń i wspólnotę”. Gdzieś zagubiono najważniejsze: spotkanie Boga, świętość i celebrowanie Boskiego Misterium. To właśnie o tym zbytnim celebrowaniu wspólnoty zamiast Chrystusa mówił podczas kazania dla Papieża i jego współpracowników o. Raniero Cantalamessa.

Zmiany w liturgii przygotowała wąska grupa specjalistów nie troszcząc się zbytnio jaki to może mieć wpływ na ogół wiernych. Nigdy wcześniej w historii Kościoła liturgia nie została zmieniona tak drastycznie we wszystkich swoich wymiarach. Liturgia z samej swojej natury nie lubi rewolucji, lecz jest związana z ewolucją i kontynuacją. W XVII w Rosji wprowadzono w Kościele prawosławnym drobne zmiany w sprawowaniu liturgii jak np. żeby żegnać się trzema palcami, a nie dwoma. Te minimalne reformy doprowadziły do schizmy i powstania Kościoła Staroobrzędowców. Trzeba mieć świadomość, że niedzielna Msza Święta dla większości katolików jest nie tylko najważniejszym miejscem, gdzie ich wiara się kształtuje, ale gdzie jest też przeżywana. Liturgia dla „szarego” katolika jest sprawą najważniejszą, ponieważ to ona krami go Słowem Bożym, jest katechizacją, udziałem we wspólnocie Kościoła i poznawaniem jego doktryny. Gdy wszystko w liturgii zmienia się z dnia na dzień, to można mieć wrażenie, że to może inna religia, niż ta do której należę? Reakcja katolików np. we Francji była taka, że część zaczęła trzymać się kurczowo liturgii w języku łacińskim i lefebrystów, a część po prostu przestała chodzić do kościoła, nie rozumiejąc co tam się dzieje. Jeśli można wszystko pozmieniać, to może w ogóle chrześcijaństwo jest rzeczą umowną? Może nie ma prawd objawionych, wiecznych, a Kościół jest jak mieszkanie, które przy każdej zmianie mód można inaczej umeblować? I kościoły opustoszały. Śmiem twierdzić, że posoborowa dzika reforma liturgiczna  była jednym z najważniejszych czynników dechrystianizacji Zachodniej Europy.

I jeszcze raz na koniec podkreślę, że nie chcę w czambuł potępiać Soboru, ani nie uważam, że był dziełem szatan. Na odwrót: sądzę, że był konieczny, a nawet nieunikniony. Inaczej czekałaby nas taka marginalizacja jak Kościoły Prawosławne. Sobór wniósł masę wspaniałych rzeczy do Kościoła – to temat na oddzielny artykuł. Nie można było bez końca żyć różnymi naleciałościami z XVI czy XVII wieku. Jednak Sobór przyniósł negatywne owoce, których nikt nie planował i w wielu dziedzinach rezultaty okazały się mizerne. Wydaję mi się, że 50 lecie jego zakończenia to dobry moment, aby łamać tabu i o tym dyskutować. Następnym razem będę się pastwił na posoborowym dialogu ze wszystkimi, o wszystkim i o niczym.

cdn.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo