brat Damian brat Damian
817
BLOG

Posoborowe smutki cz. 2: dialog

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

50 lat od zakończenia Soboru Watykańskiego II kontynuuję moje rozważania, o tym co po Soborze w Kościele „nie wyszło”. Ogromnie dużo zamieszania w okresie posoborowym spowodowało rozpoczęcie tego, co ogólnie można nazwać „dialogiem”. Jest to dialog ze wszystkimi, o wszystkim, a często o niczym. Główny problem polega na tym, że nie określono jasno do czego ten dialog ma prowadzić, a właściwie postarano się o tym zapomnieć.  Weźmy przykład z ostatnich dni. W Watykanie opublikowano wczoraj nowy dokument watykańskiej Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem. Na wszelki wypadek zaznaczono, że dokument ten nie ma mocy doktrynalnej, lecz jest jedynie pewną refleksją na temat. Niewątpliwie chodzi tu o to, by uniknąć niebezpiecznych kontrowersji, albowiem tekst kręci w się w logicznych zawijasach, aby tylko jasno nie powiedzieć, czy Kościół kontynuuje, czy nie swoją misję ewangeliczną wobec żydów? „Chociaż katolicy w swym dialogu z judaizmem dają świadectwo swej wiary w Jezusa Chrystusa, to jednak powstrzymują się od wszelkich aktywnych prób nawracania lub misji wśród żydów.” – tak dokument podsumował KAI. Czy taka postawa jest zgodna z Ewangelią? Czy można ograniczać się do ewangelizacji „pasywnej”, a wykluczać bezpośrednie głoszenie Ewangelii? Co by na to powiedział Jezus, który płakał nad Jerozolimą, że nie rozpoznała swojego Zbawiciela? Tak więc po przeczytaniu dokumentu nie można jasno stwierdzić czy mamy coś żydom do zaproponowania, czy też tylko możemy ich wysłuchać. Tymczasem Konstytucja Dogmatyczna Lumen Gentium na zakończenie rozdziału II  „Lud Boży” jednoznacznie podkreśla, że głoszenie Ewangelii jest obowiązkiem całego Kościoła jak i każdego katolika, a Słowo Boże ma być głoszone wszystkim bez wyjątku. Mamy więc tu typowe rozejście się między nauczaniem soborowym, a praktyką posoborową.

Choć słowo „dialog” jest nieustannie powtarzane przez różnych dostojników, to jednak trzeba realistycznie zauważyć, że dialog na wielu kierunkach nam się nie udał. Po pierwsze stoi w miejscu najbardziej obiecujący dialog z prawosławnymi i to z przyczyn bardziej politycznych niż religijnych, ponieważ jest on ciągle torpedowany przez Patriarchat Moskiewski. Co więcej zdarza się, że ze względu na ten dialog Watykan niezbyt chętnie odnosi się do tych prawosławnych, którzy chcieliby już dzisiaj pełnej jedności z Rzymem: chodzi tutaj tak o pojedynczych księży prawosławnych, biskupów, a nawet całe Kościoły partykularne (np. Macedonia). Tak więc dążenie do widzialnej jedności jest ofiarowywane na ołtarzu „dialogu”. Jeszcze gorzej ma się sprawa z niezwykle obiecującym na początku dialogiem z anglikanami i luteranami. Tutaj również  katolicy mają małą odpowiedzialność za fiasko dialogu, ponieważ duża część tych kościołów po prostu ulega tak szybkiej laicyzacji i dechrystianizacji, że niedługo dialog z nimi będzie dialogiem z religiami niechrześcijańskimi. Luteranie i Anglikanie – przynajmniej w Europie – stali się już de facto wywodzącą się z chrześcijaństwa sektą w łonie religii poprawnościowej. Bogu dzięki za Benedykta stworzono dla anglikanów, którzy chcieli zostać katolikami ordynariaty i w ten sposób skończono z dialogiem na rzecz realnej jedności. To samo powinno być pewnie zrobione z luteranami, z których niejeden pastor przechodzi do Kościoła katolickiego, co watykańscy spece od dialogu skrzętnie ukrywają. Niestety przestaliśmy w dużej mierze pokazywać innym Kościołom to, co jest naszym skarbem, czyli, że to my jesteśmy Kościołem założonym przez samego Jezusa. To też jeden z negatywnych skutków posoborowej pseudoreformy.

Dialog z islamem. Tutaj jeszcze w miarę się układa z szyitami i Iranem. Z sunnitami mimo różnych gestów jest fatalnie. Mimo wielkich chęci naszych dialogistów, którzy zamykają oczy nie tylko na otaczającą nas rzeczywistość, ale także na święte księgi islamu i historię ich założyciela, pozostają nam rozmowy z niewielką grupą liberalnych zsekularyzowanych muzułmanów, którzy nie mają większego znaczenia w świecie islamu. Tymczasem różni biskupi, a nawet kardynałowie, po kolejnym zamachu lub mordowaniu chrześcijan jak katarynka powtarzają, że to nie ma nic wspólnego z prawdziwym islamem, że islam to religia pokoju, że trzeba dialogować, dialogować … Jest to typowy przypadek ideologii i jej wyznawców, którzy całkowicie oderwali się od rzeczywistości, ponieważ nijak nie mogą się oderwać od swoich wierzeń. Niestety i papieżom zdarzało się popełniać niepotrzebne gesty w stosunku do islamu, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Koran wielokrotnie zaprzecza bóstwu Jezusa i jego śmierci na krzyżu. Tak o tym pisze Pismo Święte:

18 Dzieci, jest już ostatnia godzina,

i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi,

bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu Antychrystów;

stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina.

21 Ja wam nie pisałem,

jakobyście nie znali prawdy,

lecz że ją znacie

i że żadna fałszywa nauka z prawdy nie pochodzi.

22 Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten,

kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem?

Ten właśnie jest Antychrystem,

który nie uznaje Ojca i Syna.

23 Każdy, kto nie uznaje Syna,

nie ma też i Ojca,

kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca.

1 J, rozdz. 2

Smutne jest, że po paryskich zamach niektórzy biskupi, a nawet kardynałowie, twierdzili, iż zadaniem nas chrześcijan jest pomagać muzułmanom być … dobrymi muzułmanami, czyli ludźmi, który odrzucają bóstwo Jezusa. To już nie są meandry, ale ślepa uliczka dialogu. Nasi spece od dialogu zapominają, że celem dialogu z islamem powinno być przedstawienie im Dobrej Nowiny o Wcieleniu, a nie namolne doszukiwanie się w islamie wartości chrześcijańskich i tego jak to niby muzułmanie są do nas podobni. Dla Jezusa dialog był zawsze środkiem, by doprowadzić człowiek do nawrócenia i spotkania z miłosiernym Bogiem. Dialog nie jest po to, żeby komuś powiedzieć, że jest fajny i  sympatyczny. Dialog nie jest celem samym w sobie. Dam jeden przykład. Ks. prof. Waldemar Chrostowski w wywiadzie udzielonym RV po otrzymaniu w Watykanie Nagrody Ratzingera poświęcił dużo miejsca dialogowi katolicko-żydowskiemu jaki prowadzono w Polsce, szczególnie po upadku komunizmu. Stwierdził, że problemy tego dialogu nie były spowodowane na pierwszym miejscu animozjami między katolikami  a żydami, lecz brakiem porozumienia między samymi katolikami. Chrostowski twierdził, że w takim dialogu nie  możemy pomijać tematu Jezusa jako Zbawiciela, większość zaś strony katolickiej, uważała, że celem dialogu jest sam dialog, wzajemne poznanie i utrzymywanie dobrych stosunków.

O fiasku dialogu coraz częściej można też usłyszeć w Watykanie, choć hierarchom trudno o tym mówić, bo w większości rozpoczęli oni swoja działalność po Soborze i dialog był dla nich w pewnym sensie jak powietrze. Ostatnio coraz częściej słyszy się o tym, że jesteśmy „skazani na dialog” (np. w kontekście islamu) co brzmi dla mnie dosyć pesymistycznie i fatalistycznie. Skazanie kojarzy mi się raczej z nieszczęściem i brakiem perspektywy, niż z czymś pozytywnym. Tak więc dialogowano, dialogowano i w ten sposób często rozmyto prawdę o Jezusie i Kościele. Wielu ludziom zrozumiało to w ten sposób, że tak naprawdę Kościół nie ma nic szczególnego światu do zaproponowania, czego by już świat nie miał. 

Dialog stał się sam w sobie celem, stał się właściwie bożkiem. Jezus nie powiedział, idźcie na cały świat i dialogujcie, tylko idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. (Mk 16, 16). A Ewangelia to dobra nowina, że Jezus, Syn Boży umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, abyśmy otrzymali ich odpuszczenie i uratowali się z grzechu, który prowadzi do śmierci. Jeśli dobrze wczytać się w dokumenty soborowe, to widać, że ostatecznie celem tego otwarcia, dialogu miało być głoszenie Ewangelii. Niestety gdzieś po drodze stracono ten cel z oczu. Ponieważ głównym celem Soboru miało być otwarcie się na współczesny świat i znalezienie wspólnego z nim języka, to właśnie dlatego ten dialog ze światem okazał się tym większa klęską. Bez wątpienia nieprzewidzianą przez ojców soborowych. Miało być wiele prościej i wiele milej. Świat współczesny okazał się być jednak „światem” św. Pawła, który nie tylko nami się nie interesuje, ale nas odrzuca, a wręcz często nami pogardza, nienawidzi i zwalcza.  Widać to szczególnie i paradoksalnie w Europie – pierwszym chrześcijańskim kontynencie, którego cała współczesna kultura i cywilizacja są bez chrześcijaństwa nie do pomyślenia. Świat się od nas odwrócił, a nasze marzycielstwo i dobre chęci okazały się być naiwnością i stratą czasu. „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 6, 12)  – nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten cytat najlepiej opisuje historię posoborowego dialogu, na który uszło tyle sił, a przyniósł tak niewiele. Góra urodziła mysz. Po Soborze drzwi Kościoła otwarto szeroko, niestety niewielu weszło, a wielu wyszło. I tak nie myśmy ewangelizowali świat, ale świat ewangelizował nas.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo