Byłem miesiąc temu w Kirgistanie na byłej granicy radziecko-chińskiej. Do tej pory ciągną się tam wzdłuż granicy 3, a nawet 4 rzędowe linie zasieków, wieże strażnicze, gęsto rozsiane strażnice wojskowe (choć już przez kirgiską armię często opuszczone) i w wielu miejscach można też spotkać bunkry i systemy umocnień. Dlaczego? Dlatego, że w odróżnieniu od kierunku zachodniego, gdzie jak jasno dowiódł płk. Kukliński, sowieci mieli strategię ataku, tak na kierunku wschodnim zdecydowanie stawiali na obronę. Rosjanie po prostu bali się Chińczyków. Tak samo dzisiaj cała energia Putina jest skierowana na Zachód, a od Chińczyków Rosjanie starają się być jak najdalej. I dla tego jest wiele powodów, jak choćby dysproporcja demograficzna (nad Amurem gęstość zaludnienia na obu brzegach jest jak 1:100!) i kolosalna przewaga ekonomiczna Chin.
Ponieważ Amerykanie dołożyli ostatnio Rosji na temat Syrii, krytykując ich niehumanitarne zachowanie, więc jak to Rosja zawsze robi, minister Ławrow nie pozostał dłużny: Rosja wycofuje się z umowy o likwidacji zapasów plutonu używanego do produkcji bomb atomowych. Co ważniejsze Rosja żąda od Ameryki kompensacji strat wynikłych z powodu sankcji i wycofania NATO z krajów Europy Wschodniej. Pierwsze postanowienie nikogo specjalnie nie wzruszyło, a już szczególnie Amerykanów, którzy pewnie o tej umowie nawet mogli zapomnieć. To nie lata 60te lub 80te, kiedy świat drżał przed jądrową wojną supermocarstw. Dwa następne żądania na tyle absurdalne, że nawet na twarzy Ławrowa nie czuło się wiele entuzjazmu. Nie wiadomo, czy to było poważnie czy kawał? Ale jeśli Putin wysyła takie śmieszne sygnały w świat, a przede wszystkim do swoich rodaków, to musi to coś znaczyć. Po pierwsze oznacza, że kryzys w Rosji trwa i końca nie widać. Ciągle na gwałt trzeba szukać kozła ofiarnego. Amerykanie do tego się nadają, pytanie jak długo można się nimi posługiwać? Trzeba by coś mocniejszego, aby obywateli wokół Cara zjednoczyć. Po drugie widać, że Putin odrywa się od rzeczywistości i robi rzeczy nieracjonalne. Może to po części wynik starzenia się? Nieważne, ważne, że ma miejsce. Co zrobić, aby odwrócić uwagę od biedy? A co Putin zrobił 2 lata temu, kiedy rubel spadał na łeb na szyję? Krym i Donbas. Mała wojna jak wiadomo jest najlepszym lekarstwem na kłopoty wewnętrzne. Że Putin jest zbyt chytry, żeby coś takiego ryzykować? Że irracjonalne? A wystąpienie Ławrowa racjonalne? Z jednej strony nierozwiązywalne kłopoty wewnętrzne, z drugiej rosnąca irracjonalność Cara, a z trzeciej prześladowana mniejszość rosyjska na Łotwie. Koktajl gotowy. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że nie można spać i uspokajać się obecnym ekonomicznym osłabieniem Rosji. Na odwrót syty niedźwiedź nie napada na ludzi, za to chudy i głodny może to zrobić. W ciągu ostatnich raz Rosjanom zaaplikowano takie pranie mózgów, że łykną oni każdą bzdurę wyprodukowaną przez putinowską propagandę. Żyłem tam 20 lat i nie mam co do tego wątpliwości. Oprócz tego ogromna część społeczeństwa, a także elity władzy oraz biznesu są na śmierć i życie związane z systemem putinowskim i pójdą na wszystko, aby go utrzymać.
Syria to jest najdalszy zasięg wpływów, o które Rosja może zabiegać. Tutaj chodzi też o ropę i dlatego dla Rosji, która z ropy żyje, jest to bardzo ważny teren. To że Rosja z USA ściera się na tym terenie, nie znaczy, że w wymiarze globalnym te dwa kraje konkurują ze sobą. Rosja nie jest graczem globalnym, tak jak Ameryka. Na Bliskim Wschodzie obserwujemy teraz proces wzajemnego docierania się i ustalania strefy wpływów. Kiedy to zostanie dogadane wzajemne animozje znacznie spadną. Rosja pod względem ekonomicznym, a także militarnym nie jest dla USA równorzędnym przeciwnikiem i obie strony mają tego świadomość. Dla przykładu w siłach morskich i powietrznych Rosja pod każdym względem jest wobec Ameryki karzełkiem i działania na jednym tylko teatrze syryjskim jest dla niej maksimum aktywności na którą sobie może pozwolić. Oprócz tego w wielu dziedzinach, np. kwestia agresywnego islamu i terroryzmu, oba kraje mają zupełnie zbieżne interesy. Rosja korzysta teraz z decyzyjnej słabości Amerykanów. Napina mięście i chce zrobić wrażenie siłacza (także jest to ważne wrażenie jakie Putin chce wywołać na rynku wewnętrznym). Nie zmienia to faktu, że Rosja wobec Ameryki jest niczym innym niż ujadającym kundelkiem, uciążliwym, ale tak naprawdę nie przedstawiającym zagrożenia.
A z kim Ameryka musi się zmierzyć? Tak jak ZSRR bał się Chin, tak samo teraz Amerykanie. Tylko i wyłącznie Chiny są na dłuższą metę państwem, które może zagrozić i zagrozi globalnej dominacji Ameryki. I to jest główne ból głowy Amerykanów. Z tej perspektywy ważne jest czy Rosja pozostanie neutralna, czy też będzie sprzyjać Chińczykom (z którymi z wielu względów jej nie po drodze)? I to jest najważniejsze dla Amerykanów. Dlatego też ani Ukraina, ani Łotwa nie warte są dla nich ceny jaką byłoby przejście Rosji na stronę Chin. I nie ważne czy prezydentem będzie Trump, który zapewne nie odróżnia Holandii od Polandii, ani Clinton, które będzie wiele gadać o demokracji i wolności, ale tak jak Obama nie ruszył palcem w sprawie Ukrainy, tak ona nie ruszy w sprawie Łotwy. Obama nie zrobił nic oprócz jakiś groszy od Sorosza, menaszek dla ukraińskiej armii i wysłania jednego krążownika na Morze Czarne, który 9 krotnie przeżył pozorowany atak lotniczy ze strony Rosjan, tak że amerykańscy marynarze po powrocie do kraju musieli zwrócić się o pomoc psychologiczną, aby podreperować nadszarpnięte nerw.
Jest wiele podobieństw między działaniami Hitlera i Putina, ale w odróżnieniu od okresu przed wrześniem 1939 Rosja nie ma żadnych rewanżystowskich planów wobec Europy Zachodniej. Rosja chce współpracy i symbiozy z Niemcami, Francją czy Włochami. Warszawy Putin oczywiście nie chce bombardować, ale tak postraszyć, aby Polska stała się państwem wasalnym, siedziała cicho i nie zagrażała biznesowi Rosja-UE. Zachód to dobrze rozumie i dlatego będę szczytnie deklaracje o wolności i demokracji, ale nikt w razie realnego zagrożenia nie zdobędzie się na nic więcej niż kolejne sankcje, przy równoczesnym wspólnym budowaniu kolejnego gazo- lub ropociągu. Zachód chce sprzedawać swoje towary w Rosji i na dłuższą metę sankcje są nie do utrzymania. W końcu wszyscy przełkną tak Krym, jak i Donbas. Kwestia czasu. Pamiętajmy, że „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Możemy liczyć na swoje siły i swój spryt. Ani machanie szabelką, ani też skulenie ogona przed siebie. Wątpliwe, że Zachód będzie umierał za Łotwę. Polska liczyć można raczej tylko na tych sąsiadów, którzy mają wspólne z nami interesy w kwestii polityki wschodnioeuropejskiej.