Do kin wchodzi film o wielkim obrońcy naszej wolności. Parę lat temu kiedy żyłem jeszcze w Moskwie, wieczorną porą musiałem pojechać na lotnisko Szeremietiewo, aby odebrać gościa z Chile. Na lotnisku morze kamer i mikrofonów. Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem, a widziałem niemało. Co się stało – pytam jednego z dziennikarzy? „Snowden przyjechał”. Potem na ekranach telewizorów kipiący z radości i kpiący z Obamy Putin. Z uśmiechem mówił: „Jestem pewien, że nasi amerykańscy partnerzy zrozumieją, że nasza decyzja (azyl dla Snowdena) nie jest wymierzona w USA, tylko ma na celu obronę wolności”. Obama zawstydzony i coś tam mruczący do kamery. Jak się okazało przywódca totalitarnego państwa, tymczasem Putin okazał się być obrońcą swobód obywatelskich Amerykanów.
Mój gość z Chile po przyjeździe do naszego domu postanowił odwiedzić jakąś swoją grupę dyskusyjną poświęconą egipskim czy żydowskim papirusom. Niestety z tajemniczych powodów strona się nie otwierała. Za to otworzyła się następnego dnia u nas w instytucie. Zaintrygowany zadzwoniłem do naszego providera: Dostajemy listę stron do zablokowania, a tamta firma pewnie coś przeoczyła – wyjaśnił grzecznie młody człowiek. Dzisiaj pewnie by już się bał nawet i to powiedzieć. Do takiego to raju wolności trafił nasz drogi Mister Snowden. W Rosji kontroluje się wszystko i nikt nie śmie o tym pisnąć. Jeśli są jakieś ograniczenia to tylko techniczne i finansowe. Miałby Putin takie możliwości jak Amerykanie, to by swoim i innym obywatelom pokazał co to jest ochrona danych osobowych! Już kilka lat temu wytłumaczono transgranicznym potentatom informatycznym, że owszem mogą działać na terenie Federacji Rosyjskiej, ale pod warunkiem, że serwerownia będzie gdzieś nad Wołgą. A jeśli byłby wtedy taki rosyjski Snowden? Już by mu byli koledzy z pracy na wycieczce zagranicznej do owsianki czegoś radioaktywnego dosypali. CIA niestety na coś takiego nie stać. Tymczasem KGB (obecnie FSB) wraca to dawnej świetności. A jaka to była świetność? Dam mały przykład. Robiłem film o człowieku, który uciekł z ZSRR w latach 70tych („Wybacz Mie Siergiej”). Pewnego dnia u jego brata żyjącego kilka tysięcy kilometrów dalej zjawił się smutny pan, później zaprosił na rozmowę. Rozmowa trwała kilka dni. Przeskanowano całą rodzinę kilka pokoleń wstecz. K zdziwieniu brata mojego bohatera okazało się, że ma on ciotkę w Moskwie. On o ciotce nie wiedział, a KGB wiedziało. I to były czasy bez baz danych i wyszukiwarek Google! Mi taka skuteczność zaimponowała. Niestety kondycja USA w ostatnim czasie nie imponuje i to nie tylko mi, lecz sądząc po wyborach, większości jego obywateli. Mocarstwo na równi pochyłej. Ucieczka Snowdena była jednym z maleńkich przykładów tego turlania się w dół. Okay, Snowden pokazał zakres ingerencji państwa w nasze życie, ale też okazał się po prostu zdrajcą swojego kraju i jego ucieczka do Rosji tego najlepszym dowodem.
Tymczasem Amerykanom, co bym im media i różne mądrale nie wmawiały, już głupota lukrowana inteligenckim bełkotem przestała przemawiać do rozumu. A takim malutkim przykładem głupoty była np. sprawa Snowdena, która ośmieszyła Stany na cały świat. Ponieważ można było być pewnym, że Clinton będzie kontynuować linię pierwszego czarnoskórego prezydenta, dlatego Amerykanie zmęczeni już tym całym poprawnościowym bredzeniem postawili na człowieka, który może nie jest przewidywalny, ale przynajmniej daje szanse, że będzie się zachowywał inaczej niż Obama i Clinton razem wzięci. No i w końcu jak Państwo sądzą na kogo głosował Snowden?
Do Szanownych Czytelników prośba: czy możecie w komentarzach mi powpisywać kto jest zrozpaczony tym co się we wtorek wydarzyło? W trzech kategoriach: USA, świat, Polska. To chyba będzie ciekawy zwierzyniec. Kto poda najwięcej nazwisk otrzyma nagrodę.
Rozpocznę - USA: Madonna i Lady Gaga
Ps: Tym Paniom, które uważnie przeczytały moją poprzednią notkę i słusznie zauważyły, że nie jestem wrogiem płci pięknej, a nawet odwrotnie, wyrazy uznania i podziękowania za wpisy. A tym Paniom, które się obraziły – na pewno nie było moją intencją nikogo obrażać.