brat Damian brat Damian
3641
BLOG

Walka o światowy kalifat trwa

brat Damian brat Damian Polityka Obserwuj notkę 37

Dzisiaj pomagałem mojemu współbratu z Kamerunu Honoré Onana Olah  reperować mapę Afryki, która wisi w sekcji francusko-afrykańskiej naszego radia. Na mapie w środku jest Nigeria. Europa interesuje się przede wszystkim tym, co się dzieje w tych dniach we Francji,  ale kilkanaście zamordowanych osób to nic w porównaniu z setkami zabitych mieszkańców miasteczka Baga w Nigerii. W ostatnich dniach  islamiści z Boko Haram mordowali tam mieszkańców i oprócz miasteczka spalili doszczętnie 16 wiosek w okolicach Baga. Tysiące ludzi ucieka ze swoich domów. Islamiści wiedzą co robią: Nigeria z 158 mln mieszkańców to najludniejszy i jeden z najbogatszych krajów Afryki. Pod względem etnicznym to prawdziwa wieża Babel z dziesiątkami różnych plemion: połowa mieszkańców to chrześcijanie, a ¼ muzułmanie.

Wczoraj do naszej wspólnoty przyjechał włoski jezuita, który 20 lat pracuje w Albanii. Opowiedział historię, która zrobiła na mnie duże wrażenie, ponieważ miałem dokładnie takie same doświadczenia w Kirgistanie. W Albanii większość mieszkańców to muzułmanie. Do niedawana nie było żadnych problemów w relacjach między nimi a chrześcijanami. Regularnie odbywały się spotkania między przewódcami obu religii, jednak w zeszłym roku ta tradycja się przerwała. Jeden z katolickich biskupów zadzwonił więc do znajomego imama z pytaniem co się dzieje. „Przyjechali młodzi, wykształceni w krajach arabskich, imamowie i nas odsunęli od wszystkiego. Nie mamy wpływu na nic, no i spotkania z chrześcijanami się skończyły”.

Kiedy w Dżalalabadzie odbywała się uroczystość poświęcenia cmentarza, gdzie spoczywają żołnierze Gen. Andersa, wtedy zaprosiliśmy wielu starszych muzułmanów, którzy pamiętali tamte czasy. Nie tylko przyszli, lecz także przynieśli stoły i ławki z meczetu, zjedli u nas obiad i krótko się pomodlili. W tym samym czasie podjechali młodzi chłopcy z brodami i zwymyślali tych staruszków za to, że przyszli w odwiedziny do chrześcijan. A trzeba pamiętać, że w Kirgizji pogardliwy stosunek do ludzi starszych jest niespotykany!  Młodzi jadą z Albanii, Kirgistanu, Afryki do Arabii Saudyjskiej lub Pakistanu i tam uczą się w szkołach koranicznych lub medrese. Potem wracają do swoich krajów jako mułłowie i imamowie z długimi brodami i przemeblowanymi głowami. Kim są talibowie z Afganistanu? To chłopcy, którzy podczas okupacji sowieckiej ukończyli szkoły koraniczne w Pakistanie, sponsorowane przez Arabię Saudyjską.

W tym tekście chcę się podzielić nie tylko moją wiedzą na temat islamu, ale także prawie dziesięcioletnim doświadczeniem życia wśród muzułmanów. W Dżalalabadzie, w południowym Kirgistanie, gdzie pracowałem jako misjonarz jeszcze 3 lata temu, 99 % ludności to muzułmanie. Źródłem mojej wiedzy są nie tylko książki i własne obserwacje, ale także rozmowy z moim rosyjskim współbratem (żyliśmy w jednym domu zakonnym w Dżalalabadzie), który żył wcześniej w Egipcie i wyśmienicie zna język arabski i turecki.

Większość muzułmanów, których spotykałem była dobrze nastawiona do nas chrześcijan. Wielu uważało, że są różne drogi do Boga i dlatego religia nie jest powodem do wzajemnego zabijania się. Pytali się zazwyczaj czy wierzę w to, że Bóg jest jeden. Moja pozytywna odpowiedź absolutnie ich zadowalała i na tym dialog teologiczny się kończył. Byli tacy, którzy przychodzili, rozmawiali, brali Pismo Święte i byli podatni na racjonalne argumenty.  Wielu z tych ludzi w swoim przywiązaniu do islamu przypominało (oczywiście w odpowiednich proporcjach) „wierzących niepraktykujących” w Polsce. A młodzi, bardziej „wierzący” muzułmanie to zupełnie inni ludzie. Tutaj wiele nie podyskutujesz i w najlepszym wypadku docenią to, że jesteś konsekwentny w wyznawaniu swojej wiary. Islamizm jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ jest atrakcyjny dla młodych, zazwyczaj nienajlepiej wykształconych, muzułmanów. Daje proste odpowiedzi i ustawia wszystko na miejsce: życie społeczne, politykę, sprawy związane z narodowością, ekonomię, religię, rodzinę. Islamizm jest także zlaniem się religii z totalitaryzmem. Co raz więcej jest dowodów, że islamiści przyjmują zasady działania komunizmu i nazizmu. Nie chodzi tu tylko o masowe mordy, rozbudowany aparat represji, totalitarny charakter władzy, ale także o sposób działania propagandy, czy indoktrynowanie dzieci wyrywanych spod władzy rodziców.

Stosunek do chrześcijaństwa nie jest w Koranie jednoznaczny. Z jednej strony wyraża się do nich szacunek (szczególnie do zakonników) jako „ludzi Księgi”, nawet do tego stopnia, że nie jest konieczne ich nawracanie. Z drugiej strony mówi się o tym, że Jezus jest tylko człowiekiem, a chrześcijanie razem z żydami  zafałszowali Święte Księgi. Dopuszczalna też jest taka interpretacja Koranu, w której chrześcijanie są niewiernymi, a muzułmanin ma prawo siłą zmuszać ich do przyjęcia prawdziwej wiary.

Wielu broni islamu, mówiąc, że to religia tolerancji (w odróżnieniu od chrześcijaństwa), i że większość muzułmanów nie jest wojowniczo nastawiona do innych religii. To może i prawda, szkopuł w tym, że ci „dobrzy” tradycyjni muzułmanie nie są siłą napędową współczesnego islamu, tylko wloką się w końcówce muzułmańskiego peletonu. Islam tradycyjny, „pokojowy” jest w odwrocie. Pasywny, zagubiony, nie ma głosu, nie ma koncepcji i nie ma wiele do zaproponowania młodym muzułmanom. Do niedawna fundamentalizm islamski był powstrzymywany przez dyktatorskie rządy o orientacji socjalistyczno-nacjonalistycznej, które w dużym uproszczeniu traktowały islam tak, jak komuniści w Polsce PAX i księży patriotów. Upadł reżim szacha Reza Pahlawi w Iranie, zniknął Saddam Husajn w Iraku i Hosni Mubarak w Egipcie, Kadafi w Libii, w Syrii trwa wojna domowa. Na ich miejsce przychodzą islamiści oraz fundamentaliści i jest bardzo możliwe, że to oni będą przewodzić muzułmanom w przyszłości.

Pamiętajmy też, że według kalendarza muzułmańskiego mamy obecnie rok 1436, i nie obrażając średniowiecza, większość muzułmanów mentalnie żyje w innej epoce niż my, europejczycy. Wiele naszych pojęć i haseł jest im zupełnie obcych. Podam jeden zabawny przykład. Nasz były generał O.Peter Hans Kolvenbach, który przez wiele lat był misjonarzem w krajach muzułmańskich na Bliskim Wschodzie opowiadał taką historię: Pewnego dnia odwiedził go w Rzymie jeden z książąt z rodziny królewskiej z Arabii Saudyjskiej. Książę wyraził ogromne zdziwienie tym, że widział samoloty latające nad Watykanem. Generał znowu nie rozumiał w czym problem. „Przecież w tych samolotach mogą być muzułmanie lub buddyści – powiedział książę – i w ten sposób bezczeszczą Wasze święte miejsce. I z tego właśnie powodu my nie pozwalamy, żeby samoloty latały nad Mekką”.

Tak się złożyło, że większość narodów, które przyjęły islam ma delikatnie mówiąc inny temperament niż Niemcy lub Anglicy i zazwyczaj najpierw pod wpływem emocji ruszają do działania, a dopiero potem zastanawiają się co i dlaczego. W Kirgistanie organizowałem obozy dla biednych dzieci i niepełnosprawnych z rodzin muzułmańskich. Nie podobało to się miejscowemu młodemu mulle i paru jego zwolennikom – uważali, że nawracam ich dzieci na „baptystów”. Kiedy spotkałem owego mułłę powiedział mi: „Damian jeszcze raz zrobisz taki obóz to cię spalimy”. Ja mu powiedziałem, żeby najpierw zobaczył co my robimy, a dopiero potem podpalał, bo jak podpali, to może być za późno sprawdzić, czy rzeczywiście nawracaliśmy te dzieci. Nie jestem pewien, że moja logika go przekonała.

Duża część muzułmanów jest słabo wykształcona, nie najlepiej zna inne kultury i  trudno od nich oczekiwać takiej tolerancji, empatii i zrozumienia jaką cechuje się większość światłych europejczyków.  Jakich argumentów używali fundamentaliści, kiedy chcieli mnie nawrócić na islam? Że nasze linie papilarne są ułożone w kształt arabskich liter Allach Akbar, że gdzieś na niebie chmury ułożyły się w ten sam napis (mają nagranie video), że dziewczynka podarła Koran i zamieniła się w małpę (też jest video), że w Koranie pisze się o źródle, które równocześnie jest słodkie i słone, i że w oceanie znalazł je Cousteau i nawrócił się na islam (co niestety nie jest prawdą).  Po takich „naukowych” dyskusjach z muzułmanami zawsze grzecznie dziękowałem za zaproszenia na różne spotkania dialogu muzułmańsko-chrześcijańskiego w Europie. Może tam i bywają inni muzułmanie, niż ci których ja spotykałem, tylko kogo oni reprezentują?  Otóż podczas takich spotkań wiele mówi się np. o sufitach (podkreślających miłość Boga i znaczenie indywidualnej, mistycznej relacji człowieka ze Stworzycielem), dużo mówi się o tzw. „złotej epoce” islamu, czyli pierwszych wiekach po Mahomecie. Problem w tym, że ja spotkałem tylko jednego muzułmanina, który mówił rzeczy podobne do sufich, a i to o nich samych on nic nie wiedział! Za to spotkałem wielu europejczyków z wielkim przejęciem rozprawiających o sufizmie. W „złotej epoce” rzeczywiście islam odegrał niezwykle ważną kulturotwórczą rolę w Azji, Afryce i Europie. W tym czasie wśród muzułmańskich teologów  i uczonych bardzo silna była tzw. szkoła mutazylicka, która uważała, że do interpretacji Koranu należy używać rozumu i w związku  z tym korzystali oni np. z osiągnięć filozofii greckiej. To wszystko piękne, tylko ten racjonalistyczny prąd w islamie został uznany za herezję, jego zwolennicy prześladowani i jego wpływ na współczesny islam jest minimalny. Nowe ruchy w islamie, takie jak wahabici lub salafici, są wszystkie bardzo tradycjonalistyczne, dopuszczają tylko dosłowną interpretacje Koranu i są zdecydowanie przeciwne racjonalizmowi w teologii. I te wszystkie fakty trzeba brać pod uwagę, kiedy wypowiadamy się o islamie jako „religii tolerancyjnej wobec innych wyznań”.

Islam odgrywa w świecie i w Europie coraz większą rolę, a Polska jest raczej (na szczęście dla Polaków) białą plamą w „islamskiej powodzi”. Ale nie wiadomo, co przyniesie nam jutro?

Tu przedstawiam krótką notkę przygotowaną przez Polską Sekcję Radia Watykańskiego (gdzie pracuję) na podstawie wypowiedzi egipskiego jezuity profesora Uniwersytetu Gregoriańskiego i Instytutu Wschodniego w Rzymie Samir Khalil Samira SJ. To człowiek, doradca Watykanu w sprawach islamu, którego zdanie najwyżej cenię i polecam innym, którzy chcą zrozumieć czym jest współcześnie religia proroka Mahometa.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka