Kopuła - patrzę na nią podczas wieczornych spacerów i myślę: Jakże oni Go będą zdejmować? Musieliby sięgnąć do archiwum, albo biblioteki i dowiedzieć się jak Go tam postawiono, ale książki i biblioteki to nie ich styl, więc pozostaje raczej salwa z działa – miejmy nadzieję, że celować będą dobrze i całej kopuły na Bazylice św. Piotra nie rozwalą, lecz tylko Krzyż. Jeśli ktoś pokiwa z powątpiewaniem głową i powie, że to co napisałem to totalna bzdura, to niech popatrzy na okładkę 4 numeru czasopisma Isis „Dabiq” – widzimy tam obelisk na placu św. Piotra przystrojony czarną flagą Isis. Czasopismo kolorowe - szczególnie zdjęcia warte obejrzenia. A w tekście między innymi: „Zdobędziemy wasz Rzym, połamiemy wasze krzyże i jeśli Allah pozwoli, zniewolimy wasze kobiety. A jeśli nie my, to zrobią to nasze dzieci lub wnuki i poślą waszych synów jako niewolników na targ niewolników” (str. 37). Wygląda na to, że nie żyjemy w czasach Awicenny czy Al-farabiego.
Jeden z moich współbraci udał się na przechadzkę wzdłuż Tybru i jak przystało na pobożnego mnicha był w koloratce. W pewnym momencie drogę zagrodził mu policjant: „Dalej ksiądz nie może iść! Dlaczego? Bo dzisiaj jest piątek i to może być dla księdza niebezpieczne” i policjant pokazał na tłum pobożnych muzułmanów zgromadzonych wokół pobliskiego meczetu. I to się działo w stolicy chrześcijańskiej Europy! Policjantowi nawet nie przyszło do głowy, że jego praca polega na tym, aby każdy mógł chodzić gdzie mu się podoba, niezależnie czy ma koloratkę czy kefiję: muzułmanin obok kościoła, katolik obok meczetu, a żyd obok synagogi. Z tym rzymskim meczetem związana jest jeszcze ciekawsza historyjka. Kiedy dobrych kilka lat temu otwierano go z wielką pompą, imam jak należy przywitał wszystkich gości po włosku, a potem wygłosił płomienne kazanie po arabsku. Na jego nieszczęście był tam też jezuita, który znał język arabski i okazało się, że główna treść kazania imama była następująca: za lat parę będzie nas 20% i wtedy zawładniemy i tym miastem i cała Europą.
Na kilka godzin przed zamachem na redakcję „Charlie Hebdo” w księgarniach francuskich pojawiła się najnowsza powieść jednego z najpopularniejszych francuskich pisarzy Michel Houellebecq: „Soumission” – „uległość, posłuszeństwo” – tak zresztą trzeba by też przetłumaczyć na język polski słowo „islam”. Z jednej strony Houellebecq jest czytany, z drugiej przez ‘salon’ niezbyt hołubiony. Trudny do zdefiniowania, przeszedł drogę od młodzieżowej lewicowości do kontestacji współczesnej libertyńskiej cywilizacji. Oskarżony przez muzułmanów o islamofobię i uniewinniony przez sąd. Ale wróćmy do książki. Ze snutej przez pisarza wizji przyszłości wynika, że w 2022 roku na czele Francji stanie Mohammed Ben Abbes, a społeczeństwo zachłyśnie się patriarchalnym modelem rodziny. Problem bezrobocia zostanie rozwiązany zgodnie z zaleceniami islamu – prawo do pracy zostanie oficjalnie zarezerwowane dla mężczyzn. Poligamia zostanie zalegalizowana, wśród kobiet zapanuje z kolei moda na burki i hidżaby, a przez kraj przejdzie fala konwersji na islam. Houllebecq jest regularnie obiektem krytyki nie tylko ze strony środowisk muzułmańskich, ale także ze strony postępu. Zdaniem lewicowego dziennika "Libération" wraz z jego nową książką do poważnej literatury francuskiej wchodzi idea skrajnej prawicy. Sam pisarz w jednym z wywiadów zapewnił, że „Soumission” nie promuje ksenofobii, lecz przedstawia realistyczne skutki ewolucji francuskiej społeczno-politycznej rzeczywistości. Ale to nie wszystko: w związku z publikacją „Soumission” karykatura Michel Houellebecqa z podpisem „Przepowiednie maga Houllebecqa” pojawiła się na pierwszej stronie … „Charlie Hebdo”, numer z 7 stycznia, i to właśnie po paczkach z tym najnowszym wydaniem czasopisma strzelali islamscy terroryści, kiedy wkroczyli do redakcji z kałasznikowem w ręku i na karykaturę Houellebecqa polała się krew redaktorów „Charlie Hebdo”. Zbieg okoliczności? Nie wierzę w zbiegi okoliczności.
Jakie więc cywilizacje się zderzają? Wyrosły właściwie z jednego biblijnego korzenia i zasadniczą granicą między nimi jest sprawa ludzkiej wolności, której z takim zapałem moi współbracia bronili w XVI i XVII, wieku najpierw przeciw predestynacji Kalwina, potem w sporze o łaskę i przeciw jansenistom. Libertyński hedonizm, który zawładnął współczesną Europą i znajduje się w fazie schyłkowej zrodził się gdzieś w epoce odrodzenia, kształtował podczas oświecenia i pozytywizmu. To wiara w absolutną autonomię jednostki, wolność bez jakichkolwiek zobowiązań wobec innych. Jednostka osiąga szczęście przez zaspokojenie swoich popędów i pragnień. Jest to wolność od miłości i relacji z drugimi. To dlatego w Europie znika rodzina i rodzicielstwo, które zakładają, że moje szczęście polega na oddawaniu swojej wolności drugiemu człowiekowi. W libertyńskim hedonizmie człowiek staje się Bogiem dla samego siebie, sam ustala granice między dobrem i złem, i w rezultacie staje się niewolnikiem swoich pragnień i pożądań, swojej samowoli. Islam jest przeciwieństwem tej ideologii. Słowo islam oznacza „podporządkowanie, poddanie się”. Poddanie się religii regulującej każda dziedzinę życia i Bogu tyranowi. W islamie nie ma pojęcia grzechu pierworodnego, ponieważ nie ma takiego pojęcia wolności człowieka jakie mamy w chrześcijaństwie. W islamie muzułmanin nie może porzucić swojej religii – taka konwersja karana jest śmiercią, ponieważ wolność człowieka nie może być ponad władzą jaką wspólnota muzułmańska (umma) ma nad każdym swoim członkiem. Człowiek oddaje swoją wolność meczetowi i dalej już o nic nie musi się martwić. Zderzenie cywilizacji w Europie nie jest konfliktem między chrześcijaństwem a islamem. Chrześcijaństwo jako system społeczno-polityczny dawno już zostało pokonane przez totalitarne systemy, a obecnie libertyński hedonizm. Otóż walka będzie się toczyć między tym ostatnim a islamem i symbolem tej walki był zamach na Charlie Hebdo i miliony maszerujące z transparentem Je suis Charlie.
Faktycznie jednak żadnego zderzenia cywilizacji w Europie nie będzie. Z cywilizacją libertyńsko hedonistyczną zderzyć się nie można, tak jak się nie można zderzyć z gumą, balonem lub gąbką. Z pustką zderzyć się nie można. Można ją wchłonąć lub wypełnić i to właśnie robi i zrobi islam. Islam choć często w uproszczonej i antyintelektualnej formie, ale jednak niesie ideę Boga, moralności, porządku wszechświata. I dlatego butna, zapatrzona w siebie, dekadencka cywilizacja europejska ulegnie cywilizacji islamu. O tym właśnie pisze Houellebecq. O tym właśnie mówił papież Franciszek do Parlamentu Europejskiego, kiedy nazwał Europę bezpłodną babcią, która nie ma światu nic do zaproponowania. Unia Europejska, zajmująca się krzywizną banana i usuwaniem świąt chrześcijańskich z kalendarza, nie ma w sensie duchowym nic do zaproponowania. Ta pustka powoduje, że w szeregach ISIS walczy tysiące ochotników z Europy i to nie tylko rodowitych muzułmanów, ale także Niemców, Francuzów, Anglików. Islam ma choć proste, to jednak jasne odpowiedzi na duchowe wątpliwości współczesnego młodego Europejczyka.
Kałasznikowy są w użyciu wśród muzułmanów, tam gdzie sunnici walczą z szyitami i temu podobne, bo tam są ludzie, którzy albo w coś wierzą albo mają rodzinę, której gotowi są bronić za cenę życia. W Europie ani wiary, ani rodziny nie ma, więc europejskie autorytety moralne padną plackiem przed imamami, tak jak padały plackiem przed bolszewikami. Ani bolszewia, ani islam szczególną finezją intelektualną się nie odznaczają, ale jestem przekonany, że bynajmniej naszym autorytetom to nie przeszkodzi wprowadzić brodaczy w turbanach na salony. Najbardziej niebezpieczna sytuacja dla nas chrześcijan będzie wtedy, gdy lewicowo-liberalne autorytety moralne znajdą z muzułmańskimi fundamentalistami wspólny język. A będzie to możliwe, gdy islam zdobędzie w Europie realną pozycję w polityce. Jestem przekonany, że wielu z dzisiejszych wojowników walczących zaciekle z Ciemnogrodem pierwsi polecą do meczetu. Nie takie sojusze świat widział. Wtedy nasza jedyna nadzieja w … Chińczykach. A islam wykończy Europę nie kałasznikowem, tylko demografią: oni po prostu mają dzieci i mają ich dużo.
Niestety oficjalne Kościoły Europy albo idą na czele destrukcji europejskiej cywilizacji jak anglikanie lub luteranie, albo niezdarnie powtarzają to, co inni mówią w duchu politycznej poprawności. Dwa malutkie przykłady: Francuscy jezuici, w swoim szacownym czasopiśmie Études po zamachu na Charlie Hebdo nie tylko zamieścili manifest w duchu Je suis Charlie, ale także niektóre z karykatur tego czasopisma. Niestety nie zdążyłem sprawdzić, czy również obrazek z kopulującą Trójcą Świętą, bo chyba musieli to szybko usunąć - pewnie na wniosek przełożonych. Znowóż niemieccy biskupi nie pokwapili się nawet zapytać o co chodzi uczestnikom antyislamskich marszów Pegida w Dreźnie, tylko od razu w zgodnym chórze z całym postępowym światem potępili „faszystów”. Za to ci sami biskupi nie ustają w wysiłkach by zrozumieć i zaakceptować, a może nawet pobłogosławić związki gejów i lesbijek.
Następnym razem o innym zderzeniu cywilizacji, które możemy obecnie obserwować na naszym kontynencie.