Często jak spotykam się z młodymi, tymi którzy komuny nie pamiętają, to robi mi się ich żal. Wydaje mi się, że świat w którym żyją jest wiele mniej ciekawy i zarazem trudniejszy, niż ten w którym mi przychodziło wyrastać. Żal, bo przecież nikt nie wybiera czasu, w którym się rodzi. A czasy kiedy zasadniczym wyborem jest: Auchan czy Carrefour? – ciekawymi się nie wydają. Wszystko wydaję się być rozmazane, udające coś innego, nieszczere i nie skłaniające do zaangażowania.
Za mojej młodości fajnie było. Wystarczyło raz dostać w pupę pałą o zomowca, a potem obejrzeć wystąpienie rzecznika rządu Jerzego Urbana, żeby zorientować się co jest czarne, a co białe. Poza tym byli ludzie, którym można było bezwarunkowe zaufać: Wyszyński, Papież, Popiełuszko, czy nawet Wałęsa (przed tym jak zaczął z Mietkiem wspierać lewą nogę i być „za, a nawet przeciw”). Świat był jasny, a do każdego z nas należało jedynie zrobić wybór. To „jedynie” oczywiście nie zawsze było łatwe, ale swoje błędy życiowe i świństwa było o wiele trudniej przedstawić jako cnoty i bezkompromisowość. Tak więc czasy były nie łatwe, ale ciekawe i sprzyjały kształtowaniu charakteru i jasnych poglądów. Przymus dokonywanie wyborów to oczywiście dla jednego przekleństwo, dla drugiego radość, a zarazem psikus ze strony Pana Boga, który nas tą nieszczęsną wolna wolą obdarzył.
Spotykając znajomych z Europy Zachodniej zauważam, że z roku na rok coraz więcej odwagi i hartu ducha wymaga przyznawanie się tam do swojej wiary. Możesz być potraktowany przez kolegów z pracy, znajomych czy krewnych, jako dziwadło czy nawet element niebezpieczny. Wokół Ciebie może powolutku tworzyć się pustka i jakaś bariera, niezauważalna jak bańka mydlana, ale realna. Co straszne i ciekawe takie sytuacje nie rzadko zdarzają się również w Kościele. Spotkałem niedawno znajomego księdza z USA, który na egzaminie do seminarium jako pierwsze pytanie otrzymał: Czy jesteś za kapłaństwem kobiet? Kiedy odpowiedział: Nie. Usłyszał w odpowiedzi: No nic, od tego jest seminarium, żebyś się czegoś nauczył. Znowu znajomy Francuz opowiadał jak to w jego zgromadzeniu chodzenie w koloratce i z różańcem w ręku mogło stać się podstawą do wyrzucenia z zakonu. Dwie znajome z Austrii zostały wywalone z trzaskiem z gabinetu proboszcza, kiedy zaproponowały mu założenie Legionu Maryi w parafii. Proboszcz akurat miał na głowie ważniejsze sprawy: śluby dla homoseksualistów, zniesienie celibatu, kapłaństwo kobiet itp. Na beatyfikację Pawła VI przyjechali z Austrii do Rzymu znajomi lekarze, wspaniali ludzie, którzy od lat pomagają dzieciom inwalidom w Kirgizji. Byli bardzo przygnębienie tymi opiniami, które niektórzy biskupi wyrażali na ostatnim synodzie: „Z naszymi katolickimi poglądami to my czujemy się u nas w domu jak dinozaury czy mamuty. Do tej pory przynajmniej Watykan był dla nas oparciem, a teraz zupełnie nie wiemy co myśleć”.
Wydaje mi się, że i dla Polski nadciągają czasy, kiedy trzeb się będzie jasno opowiadać po jednej ze stron i płacić za to jakąś cenę i chodzi mi w tym wypadku także o relacje wewnątrz Kościoła. Jesteśmy coraz bardziej stawiani wobec sytuacji, gdzie trzeba odważnie dokonywać wyboru. Europa, a Polska z pewnym opóźnieniem wkracza w epokę, gdzie chrześcijanie są mniejszością, a przynależność do Kościoła i wierność nauce Biblii może wiele kosztować. Przy czym chodzić też będzie o wierność tekstowi Biblii, a nie komentarzom i wyjaśnieniom tworzonym przez światłych teologów, a nawet kardynałów.
I to jest piękne! To jest wezwanie do przygody pójścia za Jezusem do końca, bez jakiś dwuznaczności. Same okoliczności zewnętrzne będą nas zmuszały do pogłębienia swojej wiary i zaufania Bogu. Więc może nie ma co żałować młodych, że komuny nie znali. Ich sytuacja jest jednak cięższa od mojego pokolenia, bo nie ma komu pałką pokazać co jest czarne, a co białe. To rozpoznanie trzeba robić samodzielnie.
List do Efezjan
„Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże - wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!” Ef 6, 11 nn
Komentarze